sobota, 3 maja 2014

*Rozdział 11*
*oczami Dawida*
Chciałem jak najszybciej wyjaśnić to całe nieporozumienie. Spotkałem mamę Kingi w szpitalu.
- Dzień dobry.
- Cześć Dawid.
- Dlaczego pani zabroniła mi wejść do niej?- zapytałem, nie owijając w bawełnę.
- Przecież pobiłeś Szymona prawie do nieprzytomności.
- Co za gnojek... to on mnie pobił do nieprzytomności, a Daria jest świadkiem, że uratowałem Kingi życie.
- Nie wierze ci.
- To może pani zapytać się Darii, ona powie jak to było naprawdę. Niech pani mi uwierzy.- zacząłem błagać. Zawołałem ją, powiedziała swoją wersję, a mama Kingi wsłuchiwała się w jej każde słowo. Zrobiło mi się strasznie gorąco i duszno. Poczułem lekki pot na moim czole. Mam tylko nadzieję, że uwierzy mi. Popatrzyła na mnie przerażającym wzrokiem.
- Dawid, spokojnie.- zaśmiała się, chyba zauważyła, że strasznie denerwowałem się.- To dzięki Darii w końcu uwierzyłam ci. Wcześniej podjęłam niewłaściwą decyzję.
- Od razu zrobiło mi się lepiej.
Po tej małej sprzeczce wszyscy przytuliliśmy się. Poszliśmy do Kingi.
* oczami Kingi*
- Dawid!- krzyknęłam z całych sił, jak go zobaczyłam.
- Cześć.- uśmiechnął się.
- Tak długo cię nie widziałam. Tęskniłam.- poleciała mi łza, po czym on wytarł mi ją i powiedział:
- Strasznie mi brakowało czasu spędzonego z tobą.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Dawidem, a potem z Darią. Wczoraj nie przypominałyśmy tego, co się stało. Przez ostatnie dni strasznie zamknęła się w sobie. Nic nie mówiła jak się czuje, co u niej słychać. Z mamą nie zamieniłam żadnego słowa. Jednak kiedy musieli już wychodzić ona szepnęła:
- Kocham cię córeczko. Wyjdziesz z tego.
Ucieszyłam się z tych słów słysząc je od mamy.
* oczami Dawida*
Lekarz nam powiedział, że dzisiaj wypiszą Kingę. Jej mama podpisała dokumenty, że zgadza się żeby opuściła szpital. Mi na szczęście nic nie jest. Jak wcześniej przypuszczałem to tylko małe zadrapanie. Kinga natomiast potrzebuje długiej rehabilitacji. Spróbuje jej pomóc na tyle ile będę mógł.
A ja kompletnie zapomniałem, że przez cały ten czas miałem wyłączony telefon, żeby nikt się do mnie nie dobijał. No nieźle.. Mam trzydzieści nieodebranych połączeń, od... Igora. Chyba pobiłem rekord.
Jest jednocześnie moim menadżerem i przyjacielem.
Ciekawe co się stało. Z trzęsącą się ręką włączyłem jego numer, a on odebrał.
- Cholera jasna.. Stary gdzie ty jesteś? Dzwoniłem do ciebie tyle razy! Zaczyna się trasa koncertowa, a jutro pierwszy koncert. Nie zrobiliśmy jeszcze żadnej próby.- w pewnej chwili wrzeszczał tak głośno, że musiałem odsunąć telefon od ucha, żeby nie ogłuchnąć.
- Igor spokojnie. Jestem w szpitalu, ale nic mi nie jest. Właśnie wychodzimy.
- Co?? Ty w szpitalu? I jacy "wy"?
- Na miejscu wszystko ci wyjaśnię. Niedługo będę.
- Dobra, pośpiesz się.
Rozłączyłem się, pożegnałem i pośpiesznie zadzwoniłem po taksówkę.
W czasie przerwy od nagrań wytłumaczyłem mu wszystko. Był mega zdziwiony tą sytuacją.
A ja cały czas zadaję sobie pytanie: Czy będę mieć czas na koncerty, wywiady, rozdawanie autografów i jednocześnie na spotkania z Kingą?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu chciałabym was przeprosić za długą nieobecność, ale wynagrodzę wam to. Następny rozdział nie będzie przynudzał jak ten....
Już niedługo pora do szkoły... znowu te sprawdziany, kartkówki i wstawanie o 6.30 :'(
Jak wam minął ten tydzień? Mi extra <3 Za dużo by tu pisać co robiłyśmy z dziewczynami na dworze xd
Ten czas był na prawdę super i chciałabym to jeszcze raz powtórzyć. Do zobaczenia :)

6 komentarzy:

  1. Świetny! Czekam na kolejny! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje wam za te cudowne komentarze <3 niebawem pokaze sie kolejny rozdzial moze jutro albo pojutrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha powtórzyć? ^.^ no ok ;D PS. świetne czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. zaraz pojawi sie 12 rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń