wtorek, 29 kwietnia 2014

*Rozdział 10*
* oczami Dawida*
Kiedy ocknąłem się miałem zabandażowaną rękę. Byłem sam na sali. Strasznie bolała mnie głowa, mimo to wstałem. Nie wiedziałem co z Kingą. Czy oni uratowali jej życie?
Na korytarzu zobaczyłem Darię. Była cała zapłakana. Przytuliłem ją i zapytałem:
- Co się stało? Wiadomo już coś?
- Jeszcze nic, wyprosili mnie z sali. Kazali czekać. A ty nie powinieneś odpoczywać?
- To tylko małe zadrapanie.
- Zrobili ci jakieś badania?
- Nie wiem, byłem nieprzytomny.
Powstała niezręczna cisza. Nagle przyszedł lekarz i powiedział:
- Pacjentka się obudziła. Jej życie nie jest zagrożone.
- Można wejść?- zapytała się Daria.
- Tak, ale tylko na chwilę.
Daria weszła pierwsza, a gdy ja chciałem wejść doktor szybko wtrącił:
- Mama pacjentki nie wyraziła zgody na to, aby pan wchodził do sali.
- Ale dlaczego?- byłem zaskoczony.
- Nie udzielam takich informacji.
*oczami Darii*
- Cześć.- uśmiechnęła się Kinga.
- Hej. Jak się czujesz?
- W porządku, na razie jakoś się trzymam. Gdzie jest Dawid?
- Nie mam pojęcia. Pewnie lekarz nie pozwolił mu wejść.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy o babskich sprawach, aż kazali mi wyjść.
- Co się stało? Czemu nie wszedłeś do środka?- zapytałam Dawida ze zdziwieniem.
- Nie mogłem wejść, bo mama Kingi nie wyraziła zgody na rozmowę z nią. Nie wiem dlaczego, przecież uratowałem jej życie.- mówił ze łzami w oczach.
- Trzeba to wszystko wyjaśnić z jej mamą.- zaproponowałam.
Kiwnął głową na znak, że zgadza się. Teraz najważniejsze jest to, żeby Kinga wróciła jak najszybciej do zdrowia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba nowy rozdział? Jakoś nie wiedziałam jak to wszystko odegrać..
Co u was słychać? Ja wczoraj i przedwczoraj byłam sobie na grillu ^^ pyszna kiełbaska i boczek grillowany to coś czego brakowało mi przez całą zimę. Fakt padał deszcz i była burza ale co tam najważniejsze, że był daszek xd a na deser była dobra zabawa: granie w siatkówkę i badmintona :)
haha w piątek zapomniałam o treningu... cała ja ;) a tak mi się mega nudziło :( Trzymajcie kciuki żebym dzisiaj nie zapomniała  heh xd
To dla osób które były na ys: mam nadzieję, że dobrze się bawiliście i że wspomnienia pozostaną wam na długo <3 Jest mała szansa, że pojadę za rok do Warszawy :)
A teraz słucham sobie najnowszej piosenki Dawida: "Nie zmienisz mnie" a wcześniej oglądałam hity hiciorki :) ach stare dobre czasy powróciły <3 czekam na nowe Dawidzie :)
Ps. Jeszcze 41 dni do koncertu Kwiata w Lublinie. To zdecydowanie za długo :( ale chyba dam radę wytrzymać :)
KOMENTOWAĆ <3

sobota, 26 kwietnia 2014

* Rozdział 9*
*oczami Dawida*
Kiedy wyszedłem z toalety kierowałem się na sale. Zobaczyłem jak ktoś trzyma w ręce nóż i majstruje coś przy kroplówce Kingi...
- Co ty tu robisz?- wydarłem się.
Odwrócił się gwałtownie, a ja zobaczyłem, że to znowu jej były. Zawołałem szybko lekarza. Długo nie przychodził. Popchnąłem Szymona, on uderzył głową w ścianę, ale podniósł się. Puls serca Kingi wskazywał zero....
Walnąłem go w nos, on skaleczył mnie w rękę. Leciała mi krew. Po raz kolejny dostałem w brzuch, a on uciekł. Przybiegła Daria.
- Zawołaj lekarza... Kinga... Szymon... biegnij za nim...
Nie mogłem utrzymać się na nogach...
*oczami Darii*
- Pomocy!!!!- krzyczałam.
Przybiegła pielęgniarka, zapytała co się stało, a ja wskazałam na salę, gdzie leżała Kinga.
W jednej chwili widziałam upadającego Dawida, a w drugiej uciekającego Szymona. Biegłam za nim, lecz on był szybszy. Wybiegłam ze szpitala i usłyszałam pisk opon. To był jego samochód. Ponownie wróciłam na sale i zobaczyłam, że lekarze walczą o życie Kingi. Teraz w głowie miałam jedno pytanie: Czy ona przeżyje?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałabym was przeprosić za taką długą nieobecność, ale jakoś mi nie wychodziło pisanie i nie chciało mi się w ogóle pisać ale wzięłam się w garść i proszę kolejny rozdział gotowy!!! :)
Mam również jedno bardzo ważne pytanie: Jeśli ktoś jedzie na ys ( young stars-fesliwal) to czy ktoś mógłby mi nagrać Dawida jak śpiewa? Bardzo was proszę to moje marzenie. Mam nadzieję, że ktoś spełni to :) Pisać tu na blogu jakby coś lub na asku: http://ask.fm/wiktoriazelek błagam was chcę usłyszeć Dawida :D
Ktoś jest w Poznaniu? ;) proszę!!!!!!!

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 8    
     *oczami Kingi*
   Obudziło mnie jasne światło i  ten potworny ból głowy. Chciałam się podnieść, ale ktoś mnie przytrzymał. Nagle zaczęłam się dusić! Podbiegł do mnie lekarz i wyciągnął mi jakąś rurkę z gardła. Zaczęli mi robić różne badania. Po jakieś godzinie do mojej sali weszła mama i opowiedziała mi co się stało:
      - Z tego co mówił mi ten chłopak, który wezwał pomoc to biegłaś za Szymonem i wpadłaś pod pędzący samochód. Lekarze operowali cię, niestety podczas uderzenia został uszkodzony mięsień, który odpowiada za chodzenie i...- moja mama nie mogła dokończyć. Rozpłakała się.
    - I co? Mamo!- krzyczałam.
    - Robiliśmy co w naszej mocy niestety nie będzie mogła pani chodzić. Są nikłe szanse, że zacznie pani stąpać po ziemi bez niczyjej pomocy. Przykro mi.- wtrącił szybko lekarz i wyszedł. Pielęgniarka zajęła się moja mamą. Ja zostałam sama. Sama ze swoimi myślami....
    Jak to się mogło stać? Dlaczego? Przecież wszystko zaczęło się układać... I wtedy musiał zjawić się Szymon- ten psychol! Nie dawno udało mi się od niego uwolnić, prześladował mnie przez kilka lat i kiedy trafił do psychiatryka myślałam, że to już koniec... Jak mogłam się aż tak pomylić? Teraz skoro go wypuścili on może być dalej ni przewidywalny! Co jeśli zrobi coś Dawidowi, mi Darii albo mamie?! Mogła wcześniej powiedzieć mamie o tym, że zerwałam z Szymkiem, bo był nieobliczalny...
       *W tym samym czasie pod szpitalem*
         - Dzień dobry!- zaczepił Szymon mamę Kingi.
         - Szymon?! Co ty tu robisz?! Policja wkrótce zacznie cię szukać! W ogóle dlaczego to zrobiłeś? Zawsze miałam cię za spokojnego chłopca a ty pobiłeś Dawida prawie do nieprzytomności!
        - Naprawdę tak powiedział? Co za gnojek... Ten laluś oskarżył mnie o pobicie? Przecież sam zaczął. Ja się tylko broniłem. I właśnie zmierzam na izbę przyjęć, bo ten cały Dawid chyba złamał mi rękę.
         - Naprawdę? Jej biedny Szymuś. Przepraszam, że od razu cię oskarżyłam, wybacz.
         - No spoko. Luzik. Dobrze ja będę leciał, bo ręka mi się jak bania zaczyna robić ok? - spytał chłopak i odszedł.
     *oczami mamy Kingi*
     Mam okropny mętlik w głowie. Nie wiem co mam teraz myśleć. Szymon to przecież miły chłopak, ale ten Dawid też nie wygląda na takiego skorego do bójki.
   Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu. To za szpitala! Chyba mi słabo, a co jeśli mój skarb po przebudzeniu źle się po czuła?
        - Słucham?- odebrałam łamliwym z nerwów głosem.
        - Dzień dobry. Mówi lekarz Marewski, pamięta mnie pani? Dzwonię, aby zapytać o niejakiego Dawida. Pani córka ciągle wymawia jego imię przez sen i wydaje mi się, że zaraz po przebudzeniu zapyta o niego i nie...- Muszę chronić Kingę, tylko jak to zrobić, aby jej nie skrzywdzić? Już wiem!
         - Proszę jej przekazać, że Dawid nie odezwał się odkąd dowiedział się, że nie będzie chodziła i, że nie chce mieć z nią nic wspólnego.- wypaliłam do słuchawki. Myślę, że jako matka wiem co jest słuszne dla mojej córki. Tylko czy tym razem podjęłam właściwą decyzję?...
   _________________________________________________________________________________

   To mój pierwszy rozdział jaki tu dodaję, mam nadzieję, że spodoba wam się mój sposób pisania. Jeżeli chcecie więcej, moglibyście zajrzeć na inne moje blogi? Serdecznie was zapraszam i proszę:
http://ajacichocierpie.blogspot.com/
http://everonly1d.blogspot.com/
 Czekam też na komentarze oceniające moją prace (na wszystkich blogach, bo ja nie mam takiej motywacji jak moja wspólniczka :) )
                                                                                                     
                                                
                                                                                                             Ja to ja



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

*Rozdział 7*
Po kilku godzinach jazdy byłam już w Gorzowie. Zadzwoniłam po taksówkę i zaraz przyjechała. Poprosiłam kierowcę, aby zawiózł mnie do szpitala na ul. Klonowej. Weszłam do środka i zapytałam się lekarza gdzie leży Kinga. Wskazał mi drogę. Na korytarzu zobaczyłam chłopaka, który trzymał się za brzuch i miał zakrytą twarz ręką. Podeszłam do niego i zapytałam się:
- Hej. Kim ty jesteś? To ty do mnie napisałeś? Co z Kingą?
- Cześć. Nazywam się Dawid Kwiatkowski i to ja do ciebie pisałem.- odpowiedział.- Kinga miała wypadek.
- Ty, ty jesteś...- nie mogłam wydusić żadnego słowa.
- Tak, jestem Dawid.- uśmiechnął się.
Byłam cała zapłakana, po chwili przytulił mnie. Płakałam w jego ramię.
- Co z nią?- zapytałam, kiedy już ogarnęłam się.
- Lekarz powiedział, że Kina niestety nie będzie chodzić, ale minimalną szansą jest długa rehabilitacja.
Nie mogłam w to uwierzyć. Patrzyłam na Dawida jak na ducha. Miałam łzy w oczach.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, ale jeszcze jest pod narkozą.
- A tak w ogóle jak doszło do tego wypadku i co ci się stało? Cały czas trzymasz się za brzuch.
Opowiedział mi całe zdarzenie. Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam, że Szymon jest zdolny do czegoś takiego.
- Jak się czujesz?- zapytałam z troską.
- W porządku, trochę boli.
- Dziękuję ci, że zawiadomiłeś mnie.- uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. Jeśli mogę zapytać się, kim jest Szymon?
- Szymon to były chłopak Kingi, był nieobliczalny. Bała się go. W końcu zerwała z nim, jednak on nie akceptował tego.
- Ale skoro Kinga nie dawno przeprowadziła się do Gorzowa to jakim cudem dowiedział się, że ona jest tutaj?- pytał ze zdziwieniem.
- Spokojnie takie typki jak on mają swoje dojścia... A gdzie jest jej mama?
- Pojechała do domu, musiała odpocząć.
- Ty też powinieneś przespać się.
- Na razie nie potrzebuję snu.- powiedział.
- Chodźmy do Kingi.- zaproponowałam.
- Dobrze.
Kiedy wstał z krzesła wzięłam jego rękę za moją szyję i pomagałam mu iść. Usiedliśmy obok siebie przy jej łóżku, a Dawid złapał ją za rękę. Byłam szczęśliwa widząc coś takiego. Przyszedł lekarz i powiedział:
- Za jakieś kilka godzin powinna obudzić się.
Ucieszyły nas te słowa.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i już jest rozdział :) Jak wam się podoba? :3
DZIĘKUJĘ za te wszystkie komentarze i za 604 wejść <3 ale wiem, że stać was na więcej :p
Kto już dzisiaj dostał wodą?
Ale się jaram tym koncertem!!!! Jeszcze 48 dni :3 nie mogę się doczekać!!! Narka :)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wielkanoc


              Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy wszystkim dużo zdrowia i MOKREGO dyngusa!
I dobre pogody do lania się wodą, bo na lubelszczyźnie się na to nie zapowiada :C

+KTO SŁUCHAŁ DZISIAJ KWIATA W RADIU RMF FMF? BYŁ GOŚCIEM SPECJALNYM :) <3

sobota, 19 kwietnia 2014

*Rozdział 6* :O +szok
Po chwili obudziłem się i już nie widziałem go. Leżałem w tym samym miejscu, na środku chodnika. Powoli wstawałem jęcząc z bólu. Złapałem się za brzuch i przytrzymałem się drzewa. Gdy wszedłem do szpitala chwyciłem się za poręcz, ledwo idąc i opierając się o ściany dotarłem na miejsce. Mama Kingi podeszła do mnie i zapytała się:
- Dawid!- mówiła przerażona- Co ci się stało stało? Kto ci to zrobił? Szymon?
- Tak.- po czym znowu upadłem. Słyszałem tylko jak woła lekarza.
Ocknąłem się na szpitalnym łóżku. Obok zobaczyłem lekarza, który notował coś na kartce, a po drugiej stronie zobaczyłem mamę Kingi.
- Obudziłeś się!- powiedziała, uśmiechając się.
- Ja chcę zobaczyć co z Kingą!- po chwili próbowałem wstać, kiedy strasznie zabolały mnie żebra, aż syknąłem z bólu.
- Połóż się, musisz teraz dużo odpoczywać.- oznajmił doktor.- Masz mocno pobite żebra.
Zrobiłem zdziwioną minę.
- Co??? Po takiej małej bójce? Nic mi nie jest.
- Jak nic ci nie jest to dlaczego syknąłeś?
- No bo ja... ja....- próbowałem wytłumaczyć się.
- Dawid, daj sobie pomóc.- powiedziała.
- Dobrze.- potwierdziłem, kiwając głową.- Ale będę mógł zobaczyć....
- Tak.- znowu nie dał mi dokończyć zdania.- Jednak jeszcze jest pod narkozą.
- Kiedy obudzi się?
- Powinna wieczorem.- powiedział, po czym wyszedł.
- Przyniosę ci coś gorącego do picia.- zaproponowała.
- W porządku.- uśmiechnąłem się.
Po chwili zawibrował mi telefon. Przypomniało mi się, że w kieszeni nadal znajdowała się komórka Kingi. Dziesięć nieodebranych połączeń i jedna wiadomość od Darii.
- Dlaczego nie odpisujesz? Odkąd dojechałaś do Gorzowa nie dajesz znaku życia. Czemu nie odbierasz? Pisałam do ciebie na Facebooku, a ty nic. Proszę cię odpisz. Martwię się :(
- Kinga jest w szpitalu. Miała wypadek, a później operację. Na razie jest pod narkozą. Nie wiadomo kiedy się obudzi.~ Dawid.
- To jakiś żart?
- Nie, to nie jest żaden żart.
- Postaram się być dzisiaj w Gorzowie. Na jakiej ulicy jest ten szpital?
- Na ul.Klonowej. 
Ciekawe kim jest ta Daria.-pomyślałem. Może to jej przyjaciółka o której mówiła na naszym pierwszym spotkaniu.
*oczami Darii*
Kinga w szpitalu? Jaki wypadek? Co się tutaj dzieję? Kim jest ten Dawid? Dawid Kwiatkowski? Nie, to niemożliwe... Oznajmiłam mamę, że koniecznie muszę jechać do Gorzowa, do Kingi. Zgodziła się. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy, wsiadłam do autobusu i pojechałam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto kolejny rozdział :3 Komentować :)
 W czwartek przeżyłam SZOK! Moje marzenie po raz kolejny spełniło się <3 9 czerwca 2014 będzie koncert Dawida Kwiatkowskiego w Lublinie! Normalnie ryczałam ze szczęścia kiedy koleżanka do mnie wysłała sms-a, a w tedy byłam u babci (wyobraźcie sobie jej minę xd) Tyle starań, zbieranie podpisów i w końcu się udało!!!! Kto jedzie? Ja na pewno :) Piszcie w kom. Już się nawet mamy pytałam. Nie ważne, że szkoła nie idę do niej :) Taka szansa, może być ostatnia :( Marzenia się spełniają, zaczynam w to wierzyć.
Dziękuję ci Dawid <3

czwartek, 17 kwietnia 2014

*Rozdział 5* :/
- Za chwilę. Mam jeszcze jedną wiadomość, złą...
W tedy zamurowało mnie. Miałem w głowie same złe scenariusze. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.
- Pańska dziewczyna nie będzie mogła chodzić. Jest minimalna szansa, ale potrzebuje długiej rehabilitacji.
- To niemożliwe! Po pierwsze to nie jest moja dziewczyna, po drugie mówił pan, że operacja się udała!- krzyczałem.
- A to przepraszam. Tak, operacja została pomyślnie przeprowadzona.
- To co poszło nie tak?- pytałem zapłakanym głosem.
- Kinga dostała wstrząsu mózgu, uszkodzono mięsień, który odpowiada za poruszanie się. Przepraszam, ale muszę iść.
Usiadłem na krześle, poprawiłem włosy i głośno wzdychnąłem. Przyszła jej mama. Powiedziałem wszystko to, co usłyszałem od lekarza. Zaczęła się trząść, upuściła kubek z herbatą i wylała ją. Zawołałem pielęgniarkę, poszła z nią na sale, aby spróbować uspokoić ją. Oznajmiłem, że muszę przewietrzyć się, kiwnęła głową na znak, że w porządku. Kiedy wyszedłem ze szpitala w oddali zobaczyłem Szymona....
Podbiegłem do niego i walnąłem go w nos. Syknął z bólu. Po chwili oddał mi. Poczułem, że leci mi krew.
- O co ci kurna chodzi?- krzyknął.
- Zmarnowałeś jej życie! Przez ciebie nie będzie mogła chodzić! Ty śmieciu!- powiedziałem zdenerwowany.
- Przecież nie musiała za mną biec.- tłumaczył się.
Nie wytrzymałem i dałem mu kolejny cios w twarz. On oczywiście oddał mi o wiele mocniej w okolice brzucha. Uderzył mnie jeszcze kilka razy w klatkę piersiową i przewróciłem się. Próbowałem podnieść się, lecz straciłem przytomność....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak krótki, ale nie wiedziałam co jeszcze wymyślić. Pod ostatnim rozdziałem nie było żadnych komentarzy :( Mam nadzieję, że pod tym będzie inaczej :) Przecież wiecie jakie to dla mnie ważne ^^ KOMENTOWAĆ
Znowu wene straciłam :( ale na pewno powróci. Trzymajcie kciuki. Do zobaczenia

wtorek, 15 kwietnia 2014

Miałam napisać w dni wolne ale nie mogę, muszę już wstawić ;D napisałam już 6 rozdziałów, więc jest spoko :)
*Rozdział 4* :O
Wszystko zdarzyło się tak nagle. Ten chłopak..., ten wypadek... kto to był? Czemu ją pocałował? Biegłem do Kingi ile sił w nogach, cały czas płacząc. Nie mogłem przewidzieć tego co się stało. Nadal słyszę huk uderzenia. Widziałem jak Kinga zwijała się z bólu. Podbiegłem do niej i złapałem ją za zakrwawioną rękę.
- Nie poddawaj się, wyjdziesz  tego.- powiedziałem, nie usłyszawszy odpowiedzi.
Byłem załamany i przerażony. Zobaczyłem jak sprawca wypadku dzwoni po karetkę. Po chwili przyjechali, wzięli nosze i zabrali Kingę.
- Proszę zawiadomić rodzinę.- powiedział doktor.
- Ale ja nie znam....- no i nie dali mi dokończyć zdania.
Odjechali, a nie pozwolili mi jechać z nią. W tedy zobaczyłem jej torebkę na środku ulicy. Wyciągnąłem z niej telefon i zadzwoniłem do jej mamy. Wytłumaczyłem wszystko po kolei i powiedziałem, że zawieźli ją do szpitala na ul.Klonowej. Najpierw przyjechała po mnie i po krótkiej chwili byliśmy na miejscu. Zapytałem się ze łzami w oczach lekarza, w której sali leży Kinga. Odpowiedział, że operują ją.
- Co? Ale wyjdzie z tego, tak?
- Nie wiem. Straciła dużo krwi. Przepraszam, ale mam jeszcze dużo pacjentów.
Po tych słowach załamałem się. Usiadłem na krześle i zacząłem płakać. Mama Kingi zrobiła to samo i powiedziała:
- To silna dziewczyna, da radę.
- Wiem, sam jej powiedziałem, że nie należy poddawać się.
- No widzisz, a jeszcze jak spotkała ciebie i wiedziała, że na nią czekasz na pewno będzie walczyć.
Kiedy to powiedziała ulżyło mi. Ponownie dostałem nadziei. Zaraz potem zasnąłem... Obudził mnie doktor i powiedział:
- Operacja minęła pomyślnie, nie było żadnych komplikacji.
- To dobrze, mogę do niej zajrzeć?
- Za chwilę. Mam jeszcze jedną wiadomość, złą...
W tedy zamurowało mnie. Miałem w głowie same złe scenariusze. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przyznaję się, że ten rozdział jest dość krótki ale nie wiedziałam co jeszcze do niego mogę napisać :( w następnym dużo się dzieje.
Dzisiaj jest beznadziejna pogoda... cały dzień leje deszcz i jest pochmurno. Pani odwołała nam trening :( Teraz muszę się pouczyć, ponieważ jutro mam diagnozę z przyrodniczych :( za to jutro ostatni dzień do szkoły i wolne :) Cieszycie się? Ja bardzo ^^

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 3 :)
*Oczami Kingi*
Kiedy obudziłam się myślałam, że to wszystko to tylko sen... Jednak jak przyszedł SMS od Dawida już wiedziałam, że to wszystko to prawda.
- Widzimy się o 15 w parku. Nie spóźnij się :)
- W porządku. Nie martw się, będę punktualnie.
Była godzina 10, także miałam mnóstwo czasu na przyszykowanie się. Dzisiaj było dość ciepło, więc mogłam pozwolić sobie na sukienkę. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam bladoniebieską i białe trampki. Gdy byłam już ubrana poszłam do łazienki zrobić sobie makijaż. Wysłałam do Dawida wiadomość, że jestem gotowa i że wyszłam już z klatki. On odpisał, że już czeka. Przyspieszyłam tempo. Kiedy dochodziłam do parku podbiegł do mnie, przytulił mnie i powiedział:
- Ślicznie wyglądasz!- uśmiechnął się.
- Dziękuję.- zarumieniłam się.
- Chodź, usiądźmy na ławce.
- Wiesz, bardzo cieszę się, że cię poznałam. Do tej pory znałam cię tylko z internetu, z mediów. Marzyłam o tym żeby spotkać się z tobą "twarzą w twarz".
- Widzisz, warto wierzyć w marzenia. Nie można poddawać się. Zawsze trzeba dążyć do wyznaczonego celu.
- Wiem, ty mnie tego nauczyłeś.
- Zrobiłem się cały czerwony, prawda?
- Nie, wcale nie.- wybuchłam śmiechem i po chwili on też.
- Świetnie mi się z tobą gada, ale wczoraj jakoś nie miałem okazji zapytać się ciebie jak masz na imię.
- Kinga, mam na imię Kinga.- powtórzyłam.
- Moje imię znasz, ja twoje już też, więc jest git.
W oddali zobaczyłam chłopaka, który biegł w naszym kierunku. Gdy dłużej mu się przypatrzyłam wiedziałam już, że to mój były. Szymon krzyczał moje imię, aż z wrażenia wstałam. Dawid był zaniepokojony tą całą sytuacją. Kilka razy zapytał się mnie co się dzieje. Jednak nie odpowiedziałam mu. Mój były chłopak pocałował mnie. Byłam zdziwiona jego reakcją. Nie mogłam oderwać się od niego. Widziałam jak Dawid stał nieruchomo z szeroko otwartymi ustami. Kiedy w końcu uwolniłam się od Szymona on popchnął mnie na ziemie, po czym uciekł. Nie wiedziałam co mam robić. Pobiegłam za moim byłym. Chciałam zapytać się go dlaczego pocałował mnie i to jeszcze na oczach Dawida. Byłam w niezręcznej sytuacji. Po chwili straciłam go z oczu, ale nadal biegłam przed siebie. Zatrzymałam się na środku ulicy i zobaczyłam szybko nadjeżdżający samochód. Przewróciłam się.... wszędzie widziałam ciemność. Wszystko mnie bolało, musiał uderzyć we mnie z ogromną prędkością. Widziałam tylko jak Dawid biegnie w moją stronę. Był cały zapłakany. Wyciągnęłam do niego rękę, lecz po chwili zemdlałam......
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział :) jak wam się podoba? :3 Chciałabym żebyście wyrażali swoje opinie na ten temat. Możecie dodawać linki do swoich blogów, chętnie w czasie wolnym poczytam :D Następny będzie w czwartek lub w piątek. Jestem w połowie pisania, ale coś nie mogę wszystkiego ładnie skleić :( Komentować! To daje wielkiego kopa do pisania może właśnie po waszych komentarzach skończę go pisać. Naraska :)

niedziela, 13 kwietnia 2014

Siema!
No to tak może zacznę od tego, że dziękuję wam za te wspaniałe komentarze i za 137 wejść!!! :D To naprawdę daje niezłego kopa i dodatkowej energii do dalszego pisania. Jak pisałam pod poprzednim postem rozdział 3 już gotowy, ale wstawię go na bloga jutro. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca. Jesteście cudowni <3. Biorąc pod uwagę, że to mój pierwszy blog to już jest nieźle. Będę się starała pisać posty co trzy, cztery dni ale nie obiecuję, bo wiadomo jak to jest ze szkołą. Chciałabym żeby wena została mi na długo. Trzymajcie kciuki :D. Do zobaczenia.
Rozdział 2 :O
Usiadłam na krześle obok najbliższego baru, zakryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i w tedy zobaczyłam Dawida Kwiatkowskiego! Od razu przytuliłam się do niego. W tedy on się mnie zapytał:
- Czemu płaczesz?
- Ponieważ wyprowadziłam się z mojego rodzinnego miasta, mam ograniczony kontakt z moją najlepszą przyjaciółką, a tu nikogo kompletnie nie znam.
- Teraz już znasz.- kiedy to powiedział wskazywał na siebie.- No już, uspokój się.- w tedy dał mi chusteczkę, a ja uśmiechnęłam się.- Zdziwiła mnie twoja reakcja, czyżbyś była moją fanką?
- Tak, byłam na twoich dwóch koncertach.- po tych słowach dopiero dotarło do mnie, że rozmawiam z Dawidem.
- W jakich miastach byłaś?
- W Warszawie i w Lublinie. Bardzo mi się tam podobało. A teraz nie mogę w to uwierzyć, że rozmawiam tu z tobą.
- To lepiej w to uwierz.- wtedy szturchnął moje ramię i uśmiechnął się.
- Zrobimy sobie zdjęcie? Proszę, to będzie pamiątka na całe życie.
- Pewnie, że tak.
Zrobiliśmy sobie sweet focie i wymieniliśmy się numerami.
- Widzimy się jutro?- Dawid zapytał się mnie kiedy oglądałam zdjęcia.
- Jasne. O której?
- Może być w parku o 15?
- Ok.- mówiąc to byłam w siódmym niebie.
Kiedy rozmawiałam z Dawidem o jego sukcesach i moim dotychczasowym życiu musiał zadzwonić ten durny telefon. Ach to mama:
- Kochanie już jest późno, wracaj do domu, musisz coś zjeść.
- Mogę jeszcze chwilę się spóźnić?- zapytałam z nadzieją.
- Nie, przyjdź już.
- Dobrze.
- Niestety muszę już iść do domu.- powiedziałam smutnym głosem.
- Rozumiem. Jednak w ciąż mam nadzieję, że jutrzejsze spotkanie jest aktualne.
- Oczywiście!- odpowiedziałam bez chwili zastanowienia.
Pożegnałam się z nim uściskiem. Po chwili byłam już daleko, ale nie mogłam się powstrzymać od pomachania Dawidowi. On odwzajemnił mój gest. W tej chwili byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
*Oczami Dawida*
Dzisiaj poznałem niesamowitą dziewczynę, która odmieniła moje życie. Czy może to być miłość od pierwszego wejrzenia? Czy to jest ta jedyna, z którą chcę spełnić resztę życia? W głowie miałem milion pytań i zero odpowiedzi. W tedy mnie olśniło. Nawet nie zapytałem się tej dziewczyny jak ma na imię. Jaki ja jestem głupi! Przynajmniej będę miał szansę zapytać się o to jutro. Co się dzisiaj ze mną dzieje!? Mam nadzieje, że do jutra się ogarnę i się wyśpię. Nie chcę mieć worów pod oczami. Siedziałem przed tym barem dotąd aż mnie nie wyrzucili. Miałem przed oczami obraz jak ją przytulam... W tamtej chwili coś we mnie zaiskrzyło. Ale nie jestem przekonany czy to miłość. Jak przyszedłem do domu to była godzina 23. Przebrałem się i szybko wskoczyłem do łóżka. Gdy myślałem o tej dziewczynie zasnąłem w głębokim śnie.....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest drugi rozdział :D Nie wiem kiedy się pojawi następny rozdział, zaczynam go pisać ale coś weny nie mam. Myślę, że pojawi się w czwartek lub piątek, ponieważ mamy wolne od szkoły :3 Trzymajcie kciuki żeby wena powróciła :)
Jak wam minął weekend? Mi dobrze w piątek byłam na treningu, a później oglądałam Taniec z Gwiazdami- Dawidek ładnie zatańczył :D w sobotę rano poszłam z koleżanką na basen a później grałyśmy na Xboxie ;) Dzisiaj byłam w Lublinie na zakupach :)

sobota, 12 kwietnia 2014

rozdział 1 *-*
Niestety nadszedł ten dzień. Nie spałam całą noc, ponieważ myślałam jak powiedzieć przyjaciółce, że opuszczam to miasto już na zawsze. Zaczęłam płakać w poduszkę. Byłam zagubiona, nie wiedziałam co mam robić. W końcu wzięłam się w garść i poszłam ubrać się w domowe ubrania. Weszła mama i zapytała się mnie:
- Kingo, w porządku?- kiedy zadała mi to pytanie była zdziwiona, że jestem jeszcze nie spakowana i usiadła na łóżku.
- Tak, wszystko jest OK.- jednak nie byłam przekonana co do tego.
- Na pewno? Przecież widzę, że coś cię gnębi.- oczywiście w tym miała rację.
- Zastanawiam się jak powiedzieć to Darii.- coraz bardziej zaniepokoiłam się.
- Powiedz po prostu to, co czujesz, że nawet kilometry nie rozbiją waszej przyjaźni.- mama uśmiechnęła się.
- Dzięki.- po czym przytuliłam ją, a ona wyszła.
Jednak jest bardzo duży plus, że przeprowadzam się do Gorzowa. Mogę tam zobaczyć mojego idola- Dawida Kwiatkowskiego. Bardzo mi na tym zależy. Od razu jak o tym pomyślałam lepiej zrobiło mi się na sercu. Musiałam się spakować. Pozrywałam wszystkie plakaty Dawida i upchnęłam ubrania do walizki. Resztę moich gratów przywiezie ciężarówka. Następnego dnia musiałam powiedzieć  o wszystkim Darii.
*Kolejny dzień*
Wstałam dzisiaj dosyć wcześnie jak na mnie i od razu jak się tylko ubrałam to poszłam do Darii.
-Cześć- powiedziałam z taką miną, że ona to od razu zauważyła.
-Siema. Usiądź i powiedz co Cię do mnie sprowadza tak wcześnie w sobotę...- mówiła jeszcze zaspanym głosem.
-Mam dla Ciebie przykrą wiadomość.- kiedy to powiedziałam zaczęłam płakać.
- Nie płacz tylko mów co się dzieję.- podała mi chusteczkę, po czym wytarłam oczy.
- Niestety muszę wyjechać i to na długo...- wymamrotałam nadal płacząc.
- Coooo??? Ja nie chcę żebyś wyjeżdżała... Na ile jedziesz?- zapytała, a zaraz pociekły jej łzy po policzkach.
- Na zawsze!- powiedziałam już podniesionym głosem.
- To niemożliwe!
Po tych słowach obydwie zaczęłyśmy płakać i przytulać się.
- Jest mi bardzo przykro i to chyba nasz ostatni uścisk do wakacji...
- To nie może być prawda! Ale wiesz, że ja nie wytrzymam, przecież do wakacji jeszcze dwa miesiące!
- Tak wiem, ale Daria damy radę. Nasza przyjaźń przetrwa te kilometry, które będą nas dzielić.
- Może i damy radę... Jednak to będzie trudne. A tak w ogóle to dokąd przeprowadzasz się?
- Do Gorzowa Wielkopolskiego.- w tedy uśmiechnęłam się.
- przecież tam mieszka...
- Właśnie, tam mieszka Dawid Kwiatkowski! Dlatego to jest jedyny plus, z którego naprawdę cieszę się.
- Mam nadzieję, że go spotkasz. Trzymam kciuki. Jednak obiecuj mi, że będziemy się kontaktować przez skypa i facebooka i że naszej przyjaźni nie zniszczy żaden facet ani te okropne kilometry.
- Dzięki, obiecuję ci to.-po czym uściskałyśmy się wyszłam.
Gdy przyszłam do domu zjadłam obiad i spakowałam walizki do samochodu. Wzięłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę Kwiata "Biegnijmy. Jak się skończyła to dostałam SMS-a od przyjaciółki.
- Hej. Jak mija podróż?
- Cześć. Na razie jest dobrze. Właśnie słuchałam Dawida.
- Ok :). Daj znać jak dojedziesz.
- Spoko :D
Nawet nie zorientowałam się, gdy zapadłam w głęboki sen. Jednak obudził mnie głos mamy:
- Już jesteśmy kochanie.
- Co już? Nie spodziewałam się, że tak szybko dojedziemy.- uśmiechnęłam się.
- No widzisz. -mama również odwzajemniła mój gest.
Wysiadłam z auta i wyciągnęłam walizki z bagażnika. Nie sądziłam, że będą aż tak ciężkie. Po chwili znalazłam się w swoim pokoju. Ze zmęczenia rzuciłam się na łóżko. Musiałam dać znać Darii, że dojechałam szczęśliwie. Zapytałam się mamy czy mogę się przejść. Zgodziła się. Chociaż nie znałam drogi szłam przed siebie. Czułam się taka inna, taka samotna. Usiadłam na krześle obok najbliższego baru , zakryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle ktoś złapał mnie za rękę  i w tedy zobaczyłam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No kochani! Mamy pierwszy rozdział, który jest dość długi. Mam nadzieję, że spodoba wam się i że go skomentujecie. KOMENTARZ NAPRAWDĘ JEST DLA MNIE WAŻNY!
czytasz=komentujesz :D

czwartek, 10 kwietnia 2014

Witam!
nazywam się Wiktoria. Jestem kwiatonators i zawsze będę. byłam na dwóch koncertach Dawida Kwiatkowskiego: w Warszawie i w Lublinie. Ten blog będzie właśnie o nim. Pierwszy rozdział już niedługo :D. Liczę na wasze komentarze, ponieważ to właśnie one dodają powera i siły do dalszego pisania. Proszę o wyrozumiałość, to mój pierwszy blog i nie znam się za bardzo. Do zobaczenia :)