sobota, 13 września 2014

*Rozdział 32*
- Nie ma sprawy.- zdziwiłam się, że mówi po Polsku. Poczułam rumieńce na policzkach. Blondyn chyba to zauważył, bo zaśmiał się cicho pod nosem.
- Jak się nazywasz?- zapytałam się przerywając ta krepującą ciszę.
- Antek. -uśmiechnął się i podał mi dłoń.
- Kinga.
- Ja niestety już muszę lecieć. Jestem już spóźniona.
- W porządku. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
- Na pewno. Pa.
Podbiegłam do recepcji, bo wiedziałam, że Daria będzie na mnie zła i nie myliłam się
- Gdzie ty byłaś?! Już miałam do Ciebie dzwonić.
- Yyyy no bo ja napisałam do Dawida, że już jesteśmy.
- Tak długo to ci zajęło?-
Kiwnęłam głową.
- No mów co się stało.- szturchnęła mnie w ramię i uśmiechnęła się.
- Przez przypadek wpadłam na chłopaka.
- Widzę, że coś się kroi.
- Daj spokój.- obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Najgorsze jest to, że miała rację. Mimo, że widziałam go pierwszy raz na oczy, poczułam coś w rodzaju zauroczenia. Na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo miły i zabawny. Jego niebieski tęczówki mocno przykuwały wzrok. Nie dojść, że jest mega przystojny to jeszcze ma dołeczki, gdy się uśmiecha. Mam do nich słabość.
- Chodź do wody.- te słowa wytrąciły mnie z rozmyśleń. Nawet nie zorientowałam się, że byłyśmy już na plaży.
- Okej. Zaraz przyjdę.
Może, piasek i wylegiwanie się na ręczniku. To będzie udany wyjazd. Po chwili poczułam jak ktoś ciągnie mnie za nadgarstek. To był nie kto inny jak Daria. Momentalnie woda sięgnęła mi do pasa.
 - Ty idiotko! Przecież wiesz, że nie umiem pływać!- wydarłam się z całych sił. Zignorowała to i pociągnęła mnie na głębszą wodę. Niedługo potem nie dotykałam już piasku. Zaczęłam machać rękami i nogami jak wariatka. Ludzie zaczęli się na nas gapić.
- Spokojnie! Trzymam Cię.- w tej chwili ulżyło mi.
- Wracajmy na plażę.- zaproponowałam.
Po chwili ogrzewałyśmy się leżąc na ręczniku.
- Czy ty zwariowałaś?- Powiedziałam głośnym tonem do przyjaciółki.
- Przepraszam. Zapomniałam, że nie umiesz pływać.
Udawałam, że jestem obrażona na cały świat, ale przy niej po prostu nie da się tak. Miała już dość tego leżenia, więc zapytałam się:
- Idziemy się przejść?
- Dobra, tylko spakujmy rzeczy i zanieśmy je do pokoju, ty opowiadaj jaki jest ten chłopak.
- Jaki chłopak?- przez chwile naprawdę nie wiedziałam o kim mówi.
- No ten na którego wpadłaś dzisiaj.
- A no tak.
- O wilku mowa!- odparłam.
W oddali zobaczyłam blond włosy i te przepiękne dołeczki. Miał szarą bokserkę, dzięki której widać było jego mięśnie. No pięknie. Jeszcze pewnie kilka razy w tygodniu chodzi na siłownię.
- Hej dziewczyny!- krzyknął gdy był kilka metrów  od nas i uśmiechnął się.
- Cześć!
- Antek.- przywitała się z Darią. Zauważyłam jej rumieńce na twarzy.
- Daria.- w końcu wydusiła coś z siebie.
- Co tam robicie?- zapytał z zaciekawieniem.
- Właśnie wybieramy się na miasto.- odparłam.
- Chętnie Was oprowadzę. Przyleciałem tu wczoraj i zdążyłem już się rozejrzeć.
- Nie ma sprawy. Zaczekaj chwilę. Pójdziemy tylko zanieść rzeczy.
- Okej.
Weszłyśmy do pokoju, a ja szybko wtrąciłam:
- Daria opanuj się! Nie stój przy nim jak słup, tylko się odezwij.
- Dobra. Przepraszam.
Zeszłyśmy na dół i od razu przywitał nas uśmiech, w którym zakochałam się.
- Gotowe?
- Tak.- obie powiedziałyśmy w tym samym momencie, na co Antek zaśmiał się.
Szliśmy w długim milczeniu przez jakiś czas. Po mojej lewej stronie była Daria, a po prawej Antek, co akurat mi pasowało. Miałam ogromną ochotę odezwać się, ale stwierdziłam, że to bez sensu. W końcu blondyn uprzedził mnie:
- Słuchajcie, bo dzisiaj jest impreza tu w klubie i pomyślałem, że może zechciałybyście pójść?
Wymieniłyśmy się spojrzeniami. Popatrzyłam na Antka i na Darię.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długo nie było rozdziału także no :) Dlatego napisałam dłuższy. I jak się podoba? Swoją opinię zostawcie w komentarzu :3
Mam do Was jedną małą prośbę: chciałabym aby ten kto pisze z anonima podpisywał się :D
Nie wiem kiedy pojawi się następny. Mam mase nauki. To mnie już wykańcza a to dopiero początek. W ogóle się nie wysypiam....mam już tego dość.
I to chyba będzie na tyle.

piątek, 12 września 2014

Nominacja do Liebster Awards

Dziękuję za nominacje, która dostałam od http://my-trouble-life.blogspot.com/2014/09/liebster-awards.html i http://opowiadaniaodawidziekwiatkowskim.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html.

pytania:
1. Dlaczego założyłeś/łaś bloga? 
 Ponieważ uwielbiam pisać opowiadania i jakoś tak wyszło :)
2. Jakie masz plany na przyszłość?
 Chciałbym wiązać swoją przyszłość ze sportem lub z rysowaniem ale dokładnie jeszcze nad tym nie myślałam. 
3. Gdzie poznałeś/łaś przyjaciół?
 Moją najlepszą przyjaciółkę poznałam w przedszkolu.
4. Masz wrogów?
 Nie, nie mam.
5. Jakie masz hobby poza blogowaniem?
 W wolnych chwilach szkicuję i trenuję tenis ziemny.
6. Kiedy założyłeś/łaś bloga?
 10 kwietnia 2014 r
7. Imiona rodziców?
 Elżbieta.
8. Kolor oczu?
 Niebieski.
9. Cieszysz się z nominacji?
 Oczywiście, że tak i to bardzo.
10. Jak spędziłeś/łaś dzisiejszy dzień?
 W szkole.
11. Jak minęły Ci wakacje?
 Byłam we Włoszech na koloniach i kilka dni w Krasnobrodzie, więc były super :)

Pytania:
1. Ile masz lat?
 15
2. Twój ulubiony zespół?
 Nie mam ulubionego.
3. Ostatnio przeczytana książka?
 Nie czytam żadnych książek. Jedynie lektury.
4. Czemu założyłaś bloga?
Ponieważ uwielbiam pisać opowiadania i jakoś tak wyszło :)
5. Motto życiowe?
"Nie poddaję się, wciąż walczę, chodź czasami brak mi sił, by marzyć" ~ Dawid Kwiatkowski
6. Pies czy kot?
 Pies
7. Ulubiona piosenka?
 Nie mam ulubionej piosenki. Słucham każdego po trochu.

Moje pytania:
1. Trenujesz coś?
2. Dlaczego założyłaś/łeś bloga?
3. Masz jakieś hobby?
4. Masz jakieś plany na przyszłość?
5. Masz najlepszą przyjaciółkę/ przyjaciela? Podaj imię.
6. Należysz do jakiegoś fandomu?
7. Ile masz lat?
8. Masz rodzeństwo?
9. Masz chłopaka/ dziewczynę?
10. Podaj jedną cechę Twojego charakteru.
11. Cieszysz się z  nominacji?

Nominuje:
http://foreverbelievee.blogspot.com/
http://wytrzymacchce.blogspot.com/2014/02/rozdzia-1.html
http://welcome-in-brutal-world.blogspot.com/
http://cos-good-girls-are-bad-girls.blogspot.com/2014/08/chapter-1.html

Jeszcze raz dziękuję za nominację :) 
Rozdział pojawi się dzisiaj lub jutro.

wtorek, 2 września 2014

*Rozdział 31*
Z ciemniało się, a ja wiedziałam co robić. Przede mną była uliczka, w której no wiadomo co się stało. Wzięłam głęboki oddech i po prostu przeszłam. Nienawidziłam tego miejsca. Po kilku sekundach było już po wszystkim. Szłam dalej i niedługo potem byłam pod klatką. Zjadłam kolację, wzięłam prysznic i wskoczyłam do łóżka. Jutro muszę być wyspana.
~ rano~
Byłam już gotowa i po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a przede mną stała Kinga z walizką i plecakiem. Przytuliłam ją, po czym zaprosiłam do środka.
Pożegnałam się z mamą i wyszłyśmy. A no tak zapomniałam powiedzieć, że kilka tygodni temu przeprowadziła się do mnie.
Wsiadłyśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Szczerze? Miałam mega stracha, ponieważ pierwszy raz będę lecieć samolotem. Za jakieś dwie godziny później przechodziłyśmy przez barierki. Musiałyśmy trochę poczekać, a następnie sprawdzano nam paszporty. Pięć minut później zajmowałyśmy już wyznaczone miejsca. Kiedy już wystartowaliśmy zaszumiało mi w uszach. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Jednak kiedy byliśmy w pozycji poziomej wszystko wróciło do normy, a ja odetchnęłam z wielką ulgą. Resztę lotu minęło tak jak powinno być. Po dwóch godzinach samolot zaczął lądować. Wyszłyśmy i zaczęłyśmy rozkoszować się Hiszpanią. Odebrałyśmy walizki i poszłyśmy do busa, który zawiózł nas do hotelu. Jestem ciekawa co się wydarzy przez ten tydzień.
- No to zaczynamy! Podbijamy Lloret de Marr.- powiedziałam do Kingi, a ona kiwnęła głową.
- Idziemy na plażę?- zaproponowała.
- Jasne. Tylko się ogarnę.
*oczami Kingi*
- Słuchaj, wezmę tylko plecak i spotkamy się pod recepcją.
- Okej.- usłyszałam głos Darii, która już wychodziła z pokoju.
Rzuciła na ramię plecak i trzymając telefon w dłoni zamknęłam drzwi. Napisałam do Dawida, że już jesteśmy w Hiszpanii i idziemy na plażę, a on odpisał:
Ok. Trzymajcie się ciepło i uważajcie na siebie :*
Nie ma sprawy. Pozdrów wszystkich :D 
Chowając telefon do kieszeni przez przypadek na kogoś wpadłam.
- Prze- Przepraszam.- szepnęłam cicho i jak najszybciej wstałam.
Ku moim oczom ukazał się blondyn, a jego niebieskie tęczówki przyprawiały mnie o dreszcze.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak tam pierwszy dzień w szkole? My już mieliśmy kartkówkę z historii -.- i tylko w poniedziałek będę się wysypiać, bo mam na 8.35 a tak to codziennie na 7.45 -_- no cóż... nic na to nie poradzę..takie życie.. :c
A teraz tak trochę z innej beczki. Tak cholernie tęsknie za Dawidem :'( nie widziałam go od 9 czerwca. Strasznie tęsknie. On odmienił moje życie o 180 stopni. Dzięki niemu poznałam wspaniałych ludzi, którzy są przy mnie i mnie wspierają. Chciałabym mu podziękować za to że jest i za wszystko. On mi daję takiego wielkiego kopniaka do dalszego działania. Nie wiem co zrobiłabym bez niego. Czasami zastanawiam się jak moje życie wyglądałoby gdybym go nie znała, gdybym mieszkała w innym kraju...
Wiem, że i tak tego nikt nie przeczyta...

środa, 27 sierpnia 2014

*Rozdział 30*
O 19:58 byłam pod Kingi blokiem. Gdy doszłam pod drzwi zapukałam, po chwili usłyszałam "Proszę" i weszłam.
- Hej.
- Siema. Kupiłam dwie paczki chipsów, colę i popcorn.
- Ooo! To super, a ja ściągnęłam horror "1408".
- Nieźle się zapowiada! Idę wsypać żarcie do miski.- kiwnęła na znak, że w porządku.
Ja osobiście uwielbiam horrory. Mogłabym oglądać je non-stop. Kinga tak samo. Kiedy skończył się film powiedziałam, że muszę iść, ale ona zaprosiła mnie na noc . Zgodziłam się, gdyż była późna godzina, a nie chciałam sama wracać do domu. Przebrałam się w to co mi przyszykowała. Jak zawsze gadałyśmy o różnych pierdołach. Zasnęłyśmy koło 4 w nocy. Fajnie tak było powrócić do starych, dobrych czasów.
~Miesiąc później~
Do tej pory wszystko układało się tak jak powinno być. Dawid sporo koncertował. Chciałam wspierać go na każdym, niestety jest to niemożliwe. Gdy wchodzi na scenę jest po prostu w swoim żywiole. Robi to co kocha. Jest w połowie trasy koncertowej. Śpiewa w duecie z Patrykiem Kumórem piosenkę "Mój świat". Aktualnie jest w trakcie nagrywanie klipu do teledysku "Nie zmienisz mnie". Bodajże tydzień temu podpisał kontrakt z firmą "Garnier". Występuje w reklamie "Empik". Jego kariera rozwija się w dobrym kierunku. Kwiat jest po prostu znany w całej Polsce i w innych krajach. Więc to chyba na tyle odnośnie Dawida.
Pewnie nasuwa Wam się pytanie: A co z Kingą? Właśnie! Jest z nią coraz lepiej. Codzienna rehabilitacja pomogła jej. Zaczęła stawiać pierwsze kroki. Przecież wiadomo, że od razu nie będzie w pełni chodzić. Ponownie będzie musiała się nauczyć. Jednak w każdych trudnych chwilach staram się wspierać ją. Jest moją najlepsza przyjaciółką i chcę dla niej jak najlepiej. Była już w pełni sił aby samodzielnie funkcjonować. Dla uczczenia tego sukcesu postanowiłyśmy, że wybierzemy się do Hiszpanii. Każdy poparł tą decyzję. Oczywiście to będzie tylko nasz wyjazd! W końcu odpoczniemy od tego wszystkiego, od problemów.
Nadszedł ten długo oczekiwany dzień pakowania się. Kinga przyszła do mnie. Tak przyszła, w końcu mogę to powiedzieć. Pomagała mi się spakować.
- Gdzie jest moja szczotka?!- miałam pretensje sama do siebie.
- A skąd ja mam to wiedzieć?- dziwne, myślałam, że powiedziałam to w myślach.
I tak było do końca pakowania. Spędzałyśmy prawie dwie godziny na szukaniu różnych rzeczy, kolejna godzina na wpakowywanie tego do walizki. Gdy skończyłyśmy odetchnęłam z wielką ulgą.
- No to teraz Twoja kolej.- skierowałam ciepły uśmiech w stronę przyjaciółki.
- To co idziemy?- zapytała.
- Tak. Chodź.
Miałam nadzieję, że u niej nie będzie aż tak źle. Zakładając torbę na ramię krzyknęłam do mamy:
- Idę do Kingi. Nie wiem o której wrócę. Jakby co to dzwoń.
Nie usłyszawszy odpowiedzi zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy w drogę. Niedługo potem usłyszałyśmy znajomy głos. Był to nie kto inny jak Dawid we własnej osobie.
- Hej laski!- posłał każdej z nas swój powalający uśmiech.
- Siema.- obie powiedziałyśmy w tym samym czasie, na co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Co tam porabiacie?
- A nic idziemy do mnie spakować się, a jutro wylatujemy. - odpowiedziała Kinga.
- A no tak, zapomniałem. Lecicie do Hiszpanii.- na jego twarzy pojawiła się smutna mina.- Nie dałoby rady abym też pojechał?- zrobił słodkie oczka.
- Nie, wybacz. To tylko i wyłącznie nasz wyjazd.
- W porządku. O której wyjeżdżacie?
- O 5 mamy taksówkę, a wylot o 10.- oznajmiłam.
Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań, po czym Dawid podprowadził nas do klatki.
- No to do zobaczyska!- pomachał nam ręką, a my odwzajemniłyśmy gest.
- Gotowa do działania?- zapytałam unosząc jedną brew.
- Oczywiście!- powiedziała z entuzjazmem.
Skończyłyśmy w miarę szybko, bo za półtorej godziny wszystko było gotowe.. Wracając nagle stanęłam w miejscu. Czułam jak na plecach przebiegły mi dreszcze. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Nogi zaczęły mi się trząść, jakby były z waty. Natomiast złość opanowała cały mój organizm.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale zapewniam wam, że nie będziecie musieli tyle czekać :)
Gotowi do szkoły? Ja przyznam szczerze, że nie. Boję się trzeciej klasy gimnazjum... testy, bierzmowanie tego będzie za dużo i dlatego muszę ograniczyć bloga do minimum :c napisałam kilka rozdziałów do przodu. W roku szkolnym będzie się pojawiał w weekend ale też nie zawsze. Zobaczy się jeszcze.
Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział :3

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

*Rozdział 29*
-Dzień Dobry - powiedział.
-Cześć Dawid. Z całego serca dziękuję Ci, że uratowałeś moją córkę.
-Nie musi mi pani dziękować. Zrobiłem to co do mnie należało.
Przytuliłam się do niego, mama widząc to uśmiechnęła się. Rozmawiałyśmy jeszcze trochę i przyszedł lekarz.
-Przepraszam Państwa, ale musicie opuścić salę. Musimy zrobić Pani kilka badań.
Wyszliśmy na korytarz, gdzie czekał na nas Igor. Wszystko mu opowiedzieliśmy.
-Igor...mam do ciebie prośbę-powiedziałam
-Tak?
-Mógłbyś mnie zawieźć do Kingi?
-Pewnie.
...
Przez całą drogę zastanawiałam się o co chodziło z tym snem, przecież on musi coś znaczyć! Może chodziło o to, że za mało czasu spędzam z mamą? Albo, że nie doceniam tego co mam? Ten sen był strasznie dziwny. Jak się cieszę, że się nie sprawdził. Nie wiem czy poradziłabym sobie sama. Teraz zacznę doceniać wszystko! I w tym momencie Igor zatrzymał się, a ja wróciłam myślami na ziemię.
-Ej młoda! Jesteśmy.
Szybko się ogarnęłam i wyszłam z samochodu.
-Proszę was zostańcie tu.- powiedziałam do chłopaków.
Kiedy dochodziłam do klatki coraz bardziej zaczynałam się denerwować. Powoli doszłam do drzwi. Zastanawiałam się czy pukać. W końcu odważyłam się. Kinga otworzyła po jakimś czasie. Widziałam jej zdziwienie na twarzy.
-Hej - powiedziała
Kinga była zarazem szczęśliwa, jak i smutna. Siadłam na jej łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Jak ci tam życie mija? - zapytałam się
-Tak jak widać.
Gadałyśmy jeszcze przez jakiś czas. Nagle Kinga zadała  poważne pytanie:
-Jakie sprawy miałaś do załatwienia?
-Właśnie miałam ci opowiedzieć. No to tak...Wszystko dokładnie jej opowiedziałam, a ona nie przerywając mi wysłuchała. A kiedy skończyłam powiedziała
-Przepraszam- i mnie przytuliła
-Za co?
-Myślałam, że wolałaś inne towarzystwo i że zmieniłaś przyjaciółkę. Ostatnio strasznie mało czasu spędzamy razem i chcę to zmienić. Jesteśmy przyjaciółkami tak?-kiwnęłam głową- No właśnie. Może zróbmy taki babski wieczór, co? Jakiś fajny film i chipsy, cola. Przyjdź do mnie o 20:00.
-To bardzo dobry pomysł, będę na czas.
Po jakimś czasie przyszła rehabilitantka, więc pożegnałam się z Kingą. Wróciłam do samochodu i pierwsze pytanie Dawida brzmiało:
-Co tam u niej?
-Wszystko w porządku. Dziś robimy babski wieczór.
-O! To super! Kocham imprezy! Mogę wpaść?
-A jesteś dziewczyną?
-Tak...e...to znaczy nie!
-Hahahaha. Idź na fejsa, bo fani czekają na nowe fotki!
-Haha
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
O to i kolejny rozdział :) następny pojawi się niebawem. Korzystajcie póki możecie z ostatniego tygodnia wakacji. Aż trudno uwierzyć, że niedługo do szkoły. Znów sprawdziany, kartkówki, odpytywanie na lekcji. No ale niestety trzeba to przeżyć :( Już nie będę przynudzać i mam nadzieję, że miło spędziliście dwa miesiące wolnego :3 papapa

niedziela, 17 sierpnia 2014

*Rozdział 28*
Dwie godziny później przyszedł doktor i powiedział: z mamą wszystko w porządku.
- Dziękuję- rzuciłam się na Dawida, a potem na Igora i pobiegłam do sali. Mama jeszcze spała. Usiadłam na jej łóżku i czekałam aż się obudzi.
Cały czas trzymałam ją za rękę. Przez chwilę myślałam o tym co było wcześniej. Co się zmieniło do tej pory. Kiedy potrzebowałam pomocy ona była zawsze obok mnie. Nie wyobrażam sobie dalszego funkcjonowania bez niej. Wiem, że mogę jej wszystko powiedzieć. Ona również wiele przeszła. Kiedy była mała jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Miała w tedy tylko dziesięć lat. Do piętnastego roku życia przebywała w domu dziecka. Później znalazła daleką ciocię. Mieszkała z nią przez kilka lat. Do czasu aż sama nie znalazła dobrze płatnej pracy, dzięki której mogłaby się utrzymać. Przez dłuższy czas zbierała pieniądze, aby pójść na studia. Niestety musiała je przerwać, ponieważ zaszła w ciąże. Następnie dorabiała jako kelnerka. Wtedy poznała "tatę". Jeszcze przed rozwodem opowiadała to z takim entuzjazmem, a teraz jego imię ledwo wypowiada. Wcale jej się nie dziwie. Ten człowiek w ogóle nie ma uczuć. W tym czasie zobaczyłam jak mama otwiera oczy. Od razu do niej się przytuliłam.
- Cześć kochanie.- uśmiechnęła się.
Kocham ten uśmiech. Wiem, że w tedy jest naprawdę szczęśliwa. Mimo tych wszystkich kłótni i nieporozumień. Kocham ją najbardziej na świecie. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Gdy przez chwilę tak rozmyślałam ona odparła:
- Coś się stało?
- Nie nic. Cieszę się, że obudziłaś się.
- A ja się cieszę, że jesteś ze mną.
Przez chwilę rozmawiałyśmy o samych dobrych rzeczach. Jednak wiem, że w końcu musimy przejść do próby gwałtu. Chociaż wolałabym, tego uniknąć. Przypominałyśmy wszystkie przypały i śmieszne sytuacje. Naprawdę rzadko jest czas aby porozmawiać. Ciągle gdzieś się spieszymy. Na nic nie ma czasu. Czasami nawet na odpoczynek.
Żałuję, że tak mało czasu spędzam z mamą.
- A co tam u ciebie?- mama zrobiła poważną minę.
Wiedziałam, że chce zacząć mówić o sprawie, która jest dla mnie strasznie trudna.
- Skarbie wiem, że nie jest ci łatwo mówić o tym, ale prędzej czy później i tak mi musisz to opowiedzieć. Mam nadzieję, że zgłosiłaś to na policję.
Kiwnęłam głową . Nie potrafiłam w tej chwili nic powiedzieć.
-Jak to się stało?
- W nocy wracałam do Kingi. Nagle przede mną pojawił się on, a później Szymon. No i wiesz co się stało. W pewnej chwili przechodził Dawid tą ścieżką. Uratował mnie, lecz oni uciekli.- w tym momencie rozpłakałam się, jak małe dziecko.
- Proszę Cię nie płacz. Możesz zawołać Dawida?
- Tak. Już idę.
Wytarłam łzy, wyszłam z sali i ruszyłam w stronę chłopaków.
- Dawid, mama chciałaby z Tobą porozmawiać.
Widziałam, że był w szoku, wstał z krzesła i poszedł za mną.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałabym Was przeprosić. Wiem, że długo nie pisałam... ale wyjechałam na kilka dni i nie miałam możliwości korzystania z internetu.
Chcę Was również uprzedzić, że mam totalną pustkę w głowie i nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. Jeśli możecie to pomóżcie, napiszcie mi na asku: http://ask.fm/wiktoriazelek czy macie jakieś pomysły na dalszy ciąg. Postaram się któreś z Waszych pomysłów wziąć pod uwagę.
A i jeszcze jedno. Jeśli czytacie lub prowadzicie swoje blogi to możecie linki dawać w komentarzach, bardzo chętnie poczytam.
No to na mnie pora. Papapa :)

środa, 30 lipca 2014

*Rozdział 27*
*oczami Dawida*
Czekałem na Igora już dość długo. Cały się trząsłem z zimna. No gdzie on jest?
- Może chcesz napić się gorącej herbaty?- zapytał się ten facet.
- Chętnie.
*oczami Darii*
Zaczęłam się martwić o Dawida. Coraz bardziej lało. A jeśli coś mu się stało? Nagle w oddali zobaczyłam jakiś samochód. Zatrzymał się koło mnie i zobaczyłam Igora.
- Wsiadaj bo zamarzniesz i się przeziębisz.
- Igor! Co ty tu robisz?- zapytałam wsiadając do auta.
- Dawid do mnie dzwonił z jakiejś stacji. Jedziemy po niego.
- Okej.
- A nic mu nie jest?
- Tego nie wiem. Mówił tylko, że jest cały mokry. A co ci w nogę?
- Nic. Potknęłam się o korzeń jak Dawid mnie gonił.
- Może ci opatrzą w szpitalu.
Za 10 minut byliśmy na miejscu.
- Dawid!!- krzyknęłam wchodząc do środka.
- Cześć!- uśmiechnął się.
- Idź się przebrać- powiedział Igor i dał mu ubrania.
Podziękował i poszedł do łazienki.
- Ej Daria.. mam pytanie...- Igor zrobił poważną minę.
- Tak?
- Co robiliście tak na serio razem?...
- Wiesz.. Ostatnio mój ojczym chciał mnie zgwałcić i Dawid mnie uratował. Moja mama gdy dowiedziała się o tym w tv dostała zawału serca i on chciał mnie do niej zawieźć. Mama choruje na raka.- opowiedziałam wszystko Igorowi ze łzami w oczach.
- Nie wiedziałem..- powiedział zaskoczony i mnie objął.- Mam nadzieję, że Twojej mamie nic nie jest. Zawiozę cię tam.
Po krótkiej chwili Dawid wyszedł.
- Zaraz, zaraz to pan nazywa się Dawid Kwiatkowski?- zapytał się ten pan ze stacji.
- Tak to ja- Dawid uśmiechnął się.
- Moja córka jest twoją fanką mogę prosić o autograf i pozdrowienia dla niej?
- Jasne. Nie ma problemu.
- Ona za panem jeździ po całej Polsce na koncerty. Codziennie słucha płyty i marzy aby mieć z panem zdjęcie i przytulić.
- Niech pan da do niej numer to zadzwonię jak będę miał czas.
- Okej. Będzie na prawdę szczęśliwa.
Dawid zrobił co do niego należało. Jejku to było cudowne. Pamiętam czasy kiedy to ja jeździłam za nim po kraju. Teraz mam Dawida obok mnie i kiedy go potrzebuję.
Podziękowaliśmy za pomoc i ruszyliśmy w stronę samochodu. W szpitalu byliśmy za jakieś pół godziny. W moich oczach można było zobaczyć strach. Byłam strasznie zestresowana. Dawid to od razu poczuł, podszedł do mnie i powiedział:
- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
Zobaczyłam lekarza i do niego podbiegłam.
- Przepraszam, gdzie leży moja mama?
- Właśnie przed chwila zaczęła się operacja.
- Dziękuję.
Starszy pan kiwnął głową i poszedł do drugiej sali. Wróciłam do chłopaków i siadłam na krzesło.
- Co się stało?- pierwszy zapytał Dawid.
- Mamę właśnie operują.
Dwie godziny później przyszedł doktor i powiedział....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział tym razem dłuższy.
Dzisiaj idę do koleżanki a później z drugą koleżanką na rolki :)
Hahaha tak wiem bardzo interesujące xd
Mam do Was pytanie: czy będziecie gdzieś na najbliższych koncertach Dawida? Jeśli tak ktoś zadzwoniłby?Proszę dla Was to tylko chwila a dla mnie spełnienie marzeń. To co ktoś chętny? Możecie napisać na blogu :) No to ja kończę ;) Miłych wakacji.

niedziela, 27 lipca 2014

*Rozdział 26*
Dawid przyniósł apteczkę. W kilka minut miałam całą nogę we krwi. Opatrzył moją ranę i zabandażował.
- Nie możemy teraz iść.
- Ale ja muszę, moja mama jest w szpitalu.
- Pójdę zobaczyć czy w pobliżu jest jakaś stacja. Zadzwonię w tedy do Igora i przyjedzie po nas.
- Ja idę z tobą.
- Nie ma mowy. Przecież nie możesz chodzić.
- No dobra- warknęłam.
Dawid pomógł mi wstać i zaniósł do samochodu.
- Niedługo przyjdę. Cmoknął mnie w czoło i poszedł.
*oczami Dawida*
Nadchodziła wielka, czarna chmura. Zaniepokoiłem się. Zobaczyłem znak, że stacja będzie za około 2km. Ruszyłem przed siebie. Zaczęło kapać... Szedłem dalej. Nagle lunęło z nieba. Biegłem ile miałem sił w nogach. Zobaczyłem stację. Dobiegłem do drzwi ale były zamknięte.
- Kurde- powiedziałem w myślach.
-Przecież stacją jest całodobowa. Gdzie do cholery jest ten ktoś kto tutaj pracuje?- powiedziałem tym razem na głos.
- No już idę. No papierosa nawet nie mogę zapalić!- powiedział jakiś facet.
- Mogę skorzystać z telefonu?
- Oczywiście- odparł mężczyzna.
Było mi strasznie zimno, więc kiedy otworzył drzwi bez zapytania wszedłem do środka. Miałem przemoczone buty i dosłownie lało się ze mnie. Chwyciłem za telefon, który leżał na blacie i wykręciłem numer Igora. Na szczęście znałem go na pamięć. Odebrał po chwili.
- Ej stary musisz mi pomóc.
- Do rzeczy.
- No bo jest taka sprawa, że miałem wypadek.
- Co??? Gdzie ty jesteś?
- Na stacji. Spokojnie nic mi nie jest. Tylko właśnie samochód nam się rozwalił i nie mam pojęcia gdzie jesteśmy.
- Jacy "wy"?
- No z Darią. Czekaj zapytam się kogoś... Proszę pana co to za wieś? (słychać jak facet odpowiada)
- Dobra już wiem. Musisz jechać...
- Ok. Czekaj tam na mnie.
- A i weź mi jakieś suche ubrania, bo jestem przemoczony do suchej nitki.
- Nie ma sprawy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział gotowy ^^
Wczoraj prawie zesrałam się ze strachu. Poszłam z koleżanką nad rzekę. Miałyśmy tylko się przejść. No to się przeszłyśmy do sadu na jabłka. Już miałyśmy wracać, ale usłyszałyśmy głośny szelest w krzakach. Kilka metrów od nas. Tak zwaliłyśmy i biegłyśmy po chaszczach, pokrzywach. Nie odwracałyśmy do tyłu, bo się bałyśmy. Najgorsze jest to, że to było tam gdzie miałyśmy schodzić z dróżki. Nie chce myśleć nawet co by było gdybyśmy usłyszały to w połowie schodzenia :O Następnym razem idziemy tam z rakietą do tenisa xd a ktoś ma kij do bejsbolu? xd Ale opłaciło się, mamy pyszne jabłka :3
A tak zmieniając temat to nie wiem kiedy napiszę kolejny bo jutro idę do babci a później oglądam z koleżanką "ósmoklasiści nie płaczą". Bardzo się poryczę? Cyba wezmę kilka paczek chusteczek ;) No i któregoś dnia jeszcze jadę do Lublina :)
No to kończę :) chcę poznać wasze opinie w komentarzach :3

środa, 23 lipca 2014

*Rozdział 25*
Obudziły mnie jasne promyki słońca, które przedostawały się przez szyby samochodu. Przeciągnęłam się parę razy a kiedy otworzyłam oczy nigdzie nie widziałam Dawida. Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam piękne, bezchmurne niebo. Ptaki zaczęły ćwierkać a ja w oddali przyglądałam się różnym gatunkom drzew. Było naprawdę cicho i przyjemnie. W hałaśliwym mieście rzadko można się rozkoszować piękną naturą. Drzewa były ogromne a ich liście pokrywały różne odcienie zieleni. Co jakiś czas przeskakiwały zające i inne leśne zwierzęta. Czułam przyjemny zapach dochodzący z głębi lasu. Nagle na horyzoncie pojawił się chłopak, który miał promienny uśmiech na twarzy i omijał pnie drzew, które miały już kilkadziesiąt lub kilkaset lat. Jego bujna grzywka podwiewała do góry pokazując wyraziste brwi Dawida. Poczułam dziwne uczucie, które w krótkiej chwili opanowało cały mój organizm.
- Hej słońce. Dawno wstałaś?
 W tym samym czasie zaczął biec w moją stronę, miał otwarte usta i wleciał mu jakiś robak. Zamiast pomóc mu to ja nie mogłam opanować śmiechu. Dawid zaczął się krztusić a ja dałam mu butelkę wody. Połknął to coś. Fuuuuu.... Aż zrobiło mi się niedobrze.
- No i co dobry robak?- ponownie zaczęłam się śmiać.
Kwiat objął mnie i zaczął łaskotać. Nie wytrzymywałam ze śmiechu.
- Dość!
- Chyba śnisz kochana.
Po chwili uwolniłam się od niego, chociaż nie było łatwo. Zaczęłam biec przed siebie i co chwile patrzyłam jak daleko jest Dawid. Kiedy był już na wyciągnięcie ręki potknęłam się o wyrastający z ziemi korzeń. Zaczęła mi lecieć krew z kolana i syknęłam z bólu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział :D
Jak wam się podoba? :)
Nie wiem czy jutro dodam , bo idę pomóc babci w ogródku :)
Miałam jechać nad jezioro dzisiaj z ciocią... to bym sobie pojechała xd (leje deszcz i jest burza)
No dobra ja kończę xd
Ps. Wyjeżdżacie gdzieś na wakacje? ^^

niedziela, 20 lipca 2014

*Rozdział 24*
Za mną słyszałam szelest trawy. Odwróciłam się, jednak nikogo tam nie było. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Strasznie się przestraszyłam. Po chwili zobaczyłam, że to Dawid.
- Przestraszyłam się, gnojku jeden. Kto był tam w krzakach?
Przez chwilę zaśmiał się i powiedział:
- To był jakiś bezdomny. Zgubiłem go w tych drzewach a później nie mogłem znaleźć.
- Tylko mamy jeden problem.
- O co chodzi?
- No bo właśnie on chyba wziął telefon.
Dawid złapał się za głowę po czym dodał:
- Przecież mówiłem ci żebyś została tu.- podniósł głos.
- Długo nie przychodziłeś, więc zaczęłam się martwić. Dlaczego tak się denerwujesz? Przecież masz jeszcze swoją komórkę, prawda?
- Tak, która wyładowała się.
W tym samym czasie załamałam się.
- No to co teraz robimy?
- Musimy przespać się tutaj i o świcie pójdziemy przed siebie. Może będzie niedaleko jakaś stacja.
Zrobiłam wielkie oczy i przeraziłam się.
- Co się stało?
- Mój sen powoli zmienia się w rzeczywistość.
- Nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze.
Weszliśmy do samochodu. Dawid wyciągnął z bagażnika koc, przykryłam się nim i ułożyłam wygodnie. Trochę się bałam, ale będąc z Dawidem czułam się bezpieczna. Po chwili zapadłam w głęboki sen.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny obiecany rozdział :D Wiem znowu jest krótki ale następne zmienią się nie do poznania. :) Na koloniach napisałam sporo, więc w miarę możliwości będę się starała dodawać regularnie chociaż często to obiecywałam ale tym razem postaram się dotrzymać tego :)
Jeśli macie swoje blogi lub czytacie innych to dodawajcie linki w komentarzu chętnie poczytam ^^
A wy macie jakieś plany na wakacje?
Ps. Kto może być w sierpniu w Krasnobrodzie? Bo ja mogę pojechać z babcią i może kogoś z Was spotkam :3 Co wy na to?
Dobra ja kończę, idę rysować :)
*Rozdział 23*
*oczami Darii*
Po tej rozmowie ulżyło mi. Nareszcie zobaczę się z Kingą. To w końcu moja przyjaciółka i powinnam być jak najbliżej niej.
- Miałam mega straszny sen.- powiedziałam do Dawida.
- Opowiedz mi go. A i dlaczego tak nagle zadzwoniłaś do Kingo?
- No to tak może od początku...
Wszystko mu opowiedziałam. Ominęłam tylko to że w tym śnie pocałowaliśmy się. Dawid wsłuchiwał się w każde moje słowo.
- Boję się, że ten sen stanie się prawdziwy...
- Nie mów tak. A nawet jeśli tak się stanie to będę przy tobie. Zrobiło mi się zimno. Dawid od razu to zauważył i szybko okrył mnie swoją bluzą. Wtuliłam się w nią i rozkoszowałam się zapachem jego perfum. Chłopak usiadł koło mnie na krawężniku i wpatrywał się w ziemię. Nagle poczułam dłoń na swoim kolanie. Chciałam przerwać tą ciszę, ale wyprzedził mnie hałas dochodzący z krzaków. Zobaczyłam, że ktoś tam jest  a że się ściemniało trochę przestraszyłam się.
- Zaraz to sprawdzę.
Nie czekając na odpowiedź wyciągnął latarkę z bagażnika i ruszył w stronę lasu. Po 10 minutach jego nieobecności postanowiłam poszukać go. Zostawiłam komórkę na trawie i ruszyłam. Kiedy jedną nogą przekroczyłam próg lasu zaczęłam krzyczeć:
- Dawid!- powtórzyłam to kilka razy, jednak odpowiedziało mi tylko echo. Zaczęłam się zamartwiać. Postanowiła wrócić na miejsce i spokojnie na niego poczekać. Zaniepokoił mnie fakt iż znikła moja komórka. Miałam nadzieję, że to jakiś żart Kwiata. Siadłam na trawie i po prostu zaczęłam czekać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy rozdział na który musieliście długo czekać.... ale doczekaliście się :) Wiem, że krótki ale jakoś nie wiedziałam co jeszcze napisać.
wczoraj wróciłam koło godziny 12 rano. 27 godzin podróży trochę mnie wykończyło, ale jakoś dałam rade.
Jeśli chodzi o obóz to było zarąbiście. Było nas 5 w pokoju, więc nie nudziłyśmy się :) ogólnie to było bardzo dużo zwiedzania i super :D
Tak zmieniając temat... mogłabym za 6 dni spotkać Dawida ale walone kilometry popsuły moje marznie...no.
A było tak blisko miesiąc temu prawie namówiłam mamę ale rozmyśliła się, super.
Jutro może dodam kolejny rozdział, bo i tak mi się nudzi i muszę wam wynagrodzić tą nieobecność.

niedziela, 6 lipca 2014

*Rozdział 22*
Przyszedł doktor i powiedział:
-Daria! Daria! Daria! Obudź się, proszę!
Otworzyłam oczy i ujrzałam las, rozwalony samochód, drogę i... Dawida pochylonego nade mną. Usiadłam i nie dowierzając swoim oczom ujrzałam Kingę na wózku. Przetarłam oczy i Kinga zniknęła.
14 lat naszej przyjaźni mignęło przed oczami. Ci ja zrobiłam? Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer przyjaciółki
- Co robisz? Do kogo dzwonisz?- Dawid
- Muszę zadzwonić do Kingi. Zepsułam naszą przyjaźń, a teraz chcę to naprawić. Mam tylko nadzieję, że odbierze.
*oczami Kingi*
Dzień jak wszystkie. Po rehabilitacji miałam ochotę się zdrzemnąć, więc przykryłam się kocem. Zaczęłam rozmyślać o wszystkim, o tym co było, o tym co jest i o tym co będzie. Dawid pewnie imprezuje codziennie, jeździ na koncerty i już mnie nawet nie pamięta ... a Daria? Znalazła sobie pewnie nową przyjaciółkę... bo kto by chciał się przyjaźnić z kaleką? Nikt. Już prawie zasnęłam, gdy nag;e zadzwonił telefon... Wyświetlił się numer Darii. Długo się zastanawiałam czy odebrać, ale coś mnie kusiło i po 6 albo 7 sygnale odebrałam...
- Halo- ja
- Cześć. Co tam u ciebie?
- Eh.. samotne życie kaleki... Nuda!
- Proszę cię, nie mów tak! Przepraszam, że się nie odzywałam tyle czasu... Chcę to wszystko naprawić.
- Mhm... ciekawe jak?
- Niedługo do ciebie przyjdę. Chcę porozmawiać z tobą i chcę żeby było tak jak dawniej.
- No dobra... zgadzam się, bo i tak nie mam nic innego do roboty.
- Niedługo się zobaczymy. Ale muszę pozałatwiać pewne sprawy.
- Ok. Ale jakie sprawy?
- Później ci to wszystko wytłumaczę. To nie jest rozmowa na telefon. Wrócę za kilka dni.
- Dobra.
- To pa.
Jedno miałam w głowie: Jakie sprawy miała na myśli Daria?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to doczekaliście się rozdziału przed moim wyjazdem. Naprawdę was przepraszam, ale teraz nie wyrabiam z pisaniem. Nie wiem jak ja się zabiorę na te kolonie. Jeszcze tylko trzy dni. 10 dni bez internetu ;___; Jak ja to przeżyje? Może uratuje mnie wifi :3 No to teraz idę prasować ubrania i wybierać które biorę a które nie -,- Postaram się dodać jutro może, ale wątpię. Mam już kilka do przodu napisane więc jest git :D A co tam u was? Jedziecie gdzieś na wakacje?

czwartek, 19 czerwca 2014

*Rozdział 21*
Po moim policzku spłynęła łza. Cały czas czułam dłoń osiemnastolatka na moim ramieniu. Moje życie w końcu nabrało kolorów.
- Dlaczego płaczesz?- powiedziała mama mając promienny uśmiech na twarzy.
- Ponieważ nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Ja nie płaczę, cieszę się z tego, że mam ciebie koło swojego łóżka. Osobę, którą kocham z całego serca.
Pociągnęłam nosem i chusteczką otarłam twarz.
- A kim jest ten młody mężczyzna?- zapytała ze zdziwieniem.
- Jestem Dawid Kwiatkowski. Poznaliśmy się kilka miesięcy temu.
- Aha. A co tam słychać u Kingi?
- Nie wiem. Dawno nie kontaktowałyśmy się- spuściłam głowę.
- No dobrze, może pogadajmy o czymś miłym.- odparł Dawid, który wiedział,  że nie łatwo mi o tym wszystkim mówić.
- Jak się poznaliście?- zapytała mama.
Dawid opowiedział tą całą sytuację. Oczywiście nic nie wspominał o gwałcie. Kiedy skończył zapytałam się go:
- Dawid mogę porozmawiać z mamą w cztery oczy?- popatrzyłam się w stronę drzwi.
- Jasne.- powiedział opuszczając sale.
- Mamo.- zaczęłam płakać- tata.. i Szymon... zgwałcili mnie..- po każdym wyrazie musiałam przełknąć ślinę i wytrzeć łzy.
- Cooo???- przytuliła mnie po czym odpowiedziała:
- Jak oni mogli... zapłacą za to. Na przyszłość nie rób nic głupiego, dobrze? Nie mścij się na nich.- i poleciały jej łzy.
Zaczęło pipczeć.
- Dawid!!!- krzyknęłam z całych sił.
Przybiegł jak najszybciej mógł. Cały zdyszany.
- Co się stało?- zapytał
- Dawid, opiekuj się Darią!- to są ostatnie słowa mojej mamy.
Widziałam tylko jak kiwnął głową.
Kwiat zawołał lekarza.
Kiedy przyszedł  pan w białym fartuchu kazał nam opuścić salę. Musiałam puścić drżącą dłoń mamy. W ręce trzymałam już całą mokrą chusteczkę od płaczu. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Patrzyłam na ten koszmarny widok. Lekarze próbowali walczyć o jej życie. Dawid objął mnie, oparł brodę o moje ramię i milczał przez cały czas. Przyszedł doktor i powiedział...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka :)
Przez ostatnie dni mam takiego doła, ze na nic nie mam siły i jeszcze ten katar...
Life is brutal :/ nic na to nie poradzisz...
Ale przynajmniej dostałam się do oficjalnej grupy kwiatonators na fb jeju dziękuję :') czekałam chyba pół roku.
Chciałabym jeszcze, żeby Dawid mnie zaprosił do znajomych na fb. Kto go ma? <3 i kto byłby wstanie to moje marzenie spełnić? Byłabym bardzo wdzięczna <3
NAJGORSZE JEST TO JAK MA SIĘ NADZIEJĘ I TA NADZIEJA ZNIKA NA ZAWSZE... TO POTEM TRUDNO TĄ NADZIEJĘ ODZYSKAĆ ALBO JEST TO NIEMOŻLIWE. :'(
Do zobaczenia moje mordki :*



piątek, 13 czerwca 2014

*Rozdział 20*
Tak, wszystko zostało pomyślnie przeprowadzone. Jednak jest pewien kłopot. A mianowicie..
  Nie wiadomo kiedy pacjentka się obudzi. 
Daria nagle wstała, zaczęła płakać i wybiegła na zewnątrz. Bez zastanowienia pobiegłem za nią. Nie mogłem jej znaleźć. 
- Daria, proszę cię powiedz coś. Gdzie ty jesteś?
Doszedłem już do parku i zobaczyłem, że jakaś dziewczyna siedzi na ławce. Po chwili zauważyłem, że to ona. Trzymała w ręce żyletkę. Natychmiast ją wyrwałem i rzuciłem.
- Co ty do cholery robisz? Czy ty nie rozumiesz, że robisz sobie krzywdę?
- Ale ja nie daję rady. Moje życie właśnie odwraca się do góry nogami. Najpierw wypadek Kingi, później gwałt, a teraz to. Sam widzisz.
- Nigdy się nie poddawaj. Zawsze jest jakieś wyjście, ale na pewno nie takie jak to.
Wstaliśmy z ławki i poszliśmy w stronę szpitala. Lekarz nas zawołał, że możemy wejść do środka.
*oczami Darii*
Kiedy zamknęłam drzwi za sobą zobaczyłam mamę z kroplówką. Jeszcze nie obudziła się. Przecież ona na to nie zasługuje, powinna mieć normalne życie. Praca, dom, spanie i tak w kółko. Trzymałam ją za rękę z nadzieją, że otworzy oczy. Oparłam głowę o krzesło i powoli moje powieki zmykały się. Byłam strasznie zmęczona tym wszystkim.Obudziła się i poczułam jak ktoś ściska mocno moją dłoń. Zobaczyłam uśmiech na twarzy mojej mamy. Zaczęłam krzyczeć, że odzyskała przytomność. Wszedł Dawid, a później lekarz. Zbadał jej ciśnienie i opuścił salę. Po moim policzku spłynęła łza. Cały czas czułam dłoń osiemnastolatka na moim ramieniu. Moje życie w końcu nabrało kolorów.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Szybko się napisał kolejny rozdział, chodź dość krótki,ale nie miałam pomysłu :( 
Jeszcze tylko muszę poprawić dwa przedmioty: historię i matematykę. W tedy później będzie luz, nareszcie... 
Mam już serdecznie dość tej nauki. Nauczyciele już przeginali.
W weekend nic nie napiszę, ponieważ przyjeżdża do mnie na nocleg moja młodsza siostra cioteczna i nie będę miała jak napisać :( Dlatego w ramach przeprosin dodaję dzisiaj :) A wy macie jakieś plany na weekend? ;)
Ps. Staram się teraz pisać krótsze notki. Daję radę? xd

czwartek, 12 czerwca 2014

* Rozdział 19*
Ona odwzajemniła to.
- Przyjmujesz przeprosiny?
- Tak.- powiedziała bez chwili zastanowienia się.
Podczas gdy czekaliśmy na Igora słuchaliśmy muzyki i rozmawialiśmy. Była przyjemna atmosfera. Po 2 godzinach przyjechał.
- Siema, co tak późno?- spytałem.
- Korki były.
Odholował nam samochód i zawiózł do szpitala.
*oczami Darii*
Podczas pocałunku o nikim innym nie myślałam, tylko o Dawidzie. Później nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam w totalnym szoku. Za bardzo się zamyśliłam. Zatrzymałam się na środku chodnika. Dawid we mnie wpadł bo szedł z tyłu i pisał coś na komórce. Na szczęście nic się nie pytał tylko dalej wziął się za pisanie. Weszłam do środka i specjalnie zamknęłam drzwi przed nosem Kwiata, żeby zobaczyć czy reaguje na cokolwiek.
- Ała- odpowiedział i poszedł dalej.
- Odłóż ten telefon już i choć.
- Jeju już nie można smsować?
- Nie, bo jesteśmy w szpitalu.
- Sorki, zagapiłem się.
- Jak zwykle.
Zapytaliśmy się gdzie leży moja mama, a lekarz nam powiedział, że operują ją. Usiadłam na krzesło i schowałam twarz w dłoniach.
- Wszystko będzie dobrze.- Dawid próbował mnie pocieszać.
Nic mu nie odpowiedziałam. Igor przyniósł nam gorącą herbatę i drożdżówki. Byłam bardzo głodna, więc je zjadłam.
To były chyba najdłuższe kilka godzin mojego życia. Przez długi czas nie dostawaliśmy żadnej odpowiedzi. Strasznie martwiłam się. Położyłam głowę na ramieniu Dawida. Czułam jeszcze tylko jak ktoś mnie przykrywa i po chwili zasnęłam.
Kiedy obudziłam się usłyszałam jak Kwiat rozmawia z lekarzem. Nie dawałam po sobie poznać, że już nie śpię.
*oczami Dawida*
- Pan jest kimś z rodziny?- zapytał doktor.
- Nie, jestem jej przyjacielem.
- A no to przepraszam, nie mogę udzielić żadnych informacji.
- Ale chciałbym się tylko dowiedzieć czy operacja się udała.
- Tak, wszystko zostało pomyślnie przeprowadzone. Jednak jest pewien kłopot. A mianowicie..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba? Miałam dodać jutro, ale znalazłam chwilę żeby napisać dzisiaj. Właśnie oglądam mecz: Brazylia z Chorwacją :), ale znając życie zasnę w połowie xd.
9.06.2014r. najcudowniejsza data <3 KONCERT DAWIDA KWIATKOWSKIEGO. Z dziewczynami byłyśmy pod klubem o 12. Stanęłyśmy w kolejce i aż przeraziłyśmy się liczbą osób. Byłyśmy w połowie, ale nie dało się wytrzymać i wyszłyśmy. Postanowiłyśmy, że pójdziemy na końcu i pożegnamy się ze staniem w pierwszym rzędzie :( Jednak życie potrafi zaskakiwać. Nie wiem jakim cudem, ale znalazłam się między pierwszym a drugim rzędem. Same przepchałyście mnie i za co wam dziękuję z całego serca <3
Na samym koncercie było strasznie duszno i gorąco. Nie dało się oddychać :/ Ale za to z bliska widziałam Dawida <3 jeju biedaczek, był cały mokry i zdyszany.
Dziewczyny mdlały i zostały podeptane. Szczerze, inaczej sobie wyobrażałam sobie ten koncert...
Niestety zawsze to co piękne musi się skończyć. Mam nadzieję, że następny będzie niedługo.
Dawidzie! Przepraszam cię za te dziewczyny co zrobiły ci krzywdę :'( Mnie tam nie było :( a chciałabym sobie z tobą zrobić zdjęcie.
A tak zmieniając temat niedługo WAKACJE <3 <3 Muszę więcej spotykać się ze znajomymi i ogarnąć wszystko to na co nie miałam czasu w roku szkolnym. To na pewno nie będzie zmarnowany czas tylko na komputerze. Chociaż o blog też muszę zadbać. Nie będę dwóch miesięcy spędzać w domu. W lipcu wyjeżdżam na kolonie do Włoch, sierpień to czas dla przyjaciół i odpoczynku. Wypady nad jezioro i noclegi u Darii :)
Ps. 1:0 dla Chorwacji, nie spodziewałam się gola samobójczego :O  xd Nawet nie zdążę napisać posta i już jest 1:1 ;) Zauważyłam, że czasami piszę dłuższe notki niż rozdziały, ale dobra :P

czwartek, 5 czerwca 2014

*Rozdział 18*
Nie wiedziałem co zrobić. Zaczęło się ściemniać. Byliśmy na jakimś odludziu. Obok był las, a z drugiej strony niekończąca się droga. Zacząłem się obawiać. Otworzyłem szybę. Cudem  wyszedłem i Darię również. Wziąłem plecak i jedzenie, które nam zostało. Szedłem przed siebie, mając Darię na rękach i modląc się żeby ktoś nas znalazł jak najszybciej. Sprawdziłem zegarek, który wskazywał 20. Nikt nie przejeżdżał przez ten czas. Przeszedłem kilka kilometrów i byłem strasznie zmęczony. Zaczęło padać. No gorzej już chyba być nie mogło. Musiałem przejść przez błoto. Miałem całe buty przemoczone, normalnie woda się ze mnie lała. Nie miałem już siły iść. Nagle przejechał jakiś samochód, ale nie zdążyłem powiedzieć, żeby zatrzymał się. Jakby tego było mało przejechał po kałuży i mnie oblał. Życie jest "cudowne". Zobaczyłem, że Daria otwiera oczy. Pierwsze jej pytanie brzmiało: Co się stało?
- Właśnie jest taka sprawa, że mieliśmy wypadek.
- Co??? Ale jak?!?!
- Nic się nie martw. Wszystko jest pod kontrolą.-skłamałem
- Jak się mam nie martwić jak moja mama ma dzisiaj operację a my nie mamy jak tam dojechać?
- Spokojnie, coś wymyślę.
Wiedziałem, że Daria jest na mnie wkurzona. Przez pół godziny nie odzywała się. Kiedy o coś ją spytałem, ona zignorowała to. Szła przed siebie strasznie zdenerwowana. Ale czemu? Przecież nie mogłem tego przewidzieć i nie musi się na mnie wyżywać. Bolało mnie to, ponieważ coś jednak do niej czuje.
Coś więcej niż tylko przyjaźń...
Nagle zakręciło mi się w głowie. Widziałem ciemność. Przewróciłem się, ale nie zemdlałem. Daria mnie przytrzymała i pomogła mi wstać. W końcu doszliśmy do jakiejś stacji. Wybrałem numer Igora. Wytłumaczyłem mu wszystko i powiedział, że jak najszybciej przyjedzie po nas. Miałem czas  porozmawiać z Darią.
- Dlaczego tak się zachowujesz?- zacząłem
- Ponieważ uparłeś się żebyś mnie zabrał. Zgodziłam się ale tylko dlatego, że nie potrafiłam ci odmówić. A teraz?...
Kiedy skończyła mówić pocałowałem ją....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak się podoba? Długo nad tym wszystkim myślałam, ale w końcu jest :)
Mam dla was złą wiadomość... Rozdziały będę pisała co tydzień, ponieważ jest teraz tyle nauki, że masakra Nie mam na nic innego czasu. Zawaliłam wszystko, szkołę, przyjaciół i po prostu muszę się pozbierać. Nie wiem jak długo to potrwa.
A tak żeby wszystko się nie kręciło wokół nauki:
.
.
.
.
JESZCZE 4 DNI DO KONCERTU!!!!! <3 <3 <3 <3 aaaaaaaaaaaa nie mogę, im jest mniej dni bardziej denerwuje się. Już za 4 dni zobaczę cały mój świat <3 <3 <3
Muszę jeszcze zrobić prezent dla Dawida i zostanie czekanie te kilkadziesiąt godzin :)
Jestem mega szczęśliwa!!!
W sobotę o 18-stej poszłam na dni Łęcznej z koleżankami. Było zarąbiście :) Nie będę wam tego szczegółowo opisywać :p Nie wiem czy chcecie wszystko wiedzieć ^^ Po prostu była fajna imprezka :3
W niedziele byłam z koleżanką w Warszawie w Centrum Kopernika. Fajnie spędzony czas :)
Zrobiłyśmy sobie zdjęcia z panda na starówie, z tą samą co Dawid ma na instagramie :3 (jakby co nie chwale się, chcę wam powiedzieć tylko więcej co robiłyśmy na wycieczce) Była super zabawa :)
Po wycieczce zaszłyśmy jeszcze na Blue Cafe. Wcale nie było mega zimno i nie padał deszcz ale oj tam xd.
Zamiast podnosić ręce trzymaliśmy w górze parasolki :) Ja tylko nie chce być chora.
Ten tydzień w szkole był nudny. Codzienne sprawdziany i kartkówki. Mam już dość tej nauki -_- Chcę wakacje <3 Teraz te poprawianie najgorsze!
W najlepszym wypadku będę miała średnią 4.20 PORAŻKA :/
A wy jaką będziecie mieć średnią? xd
Teraz tylko przetrwać te 4 dni.
Nom pora uczyć się biologii i WOS-u :(
#ALOHA <3

piątek, 30 maja 2014

*Rozdział 17*
- Co się stało?- spytałem zaciekawiony.
- Moja... moja mama...- zaczęła się trząść i cały czas płakała.- moja mama dostała zawału, kiedy zobaczyła ten artykuł w telewizji. Musi przejść operację. Jej życie jest zagrożone. Mocno ją przytuliłem. Wiedziałem, że nie jest jej łatwo.
- Pojadę do niej.
- Zawiozę cię tam.- zaproponowałem.
- Nie, to nie jest dobry pomysł.
- Ubierz się, zaraz wyjeżdżamy.Dobrze się składa, że mam tam koncert.
*oczami Darii*
To miło z jego strony, że zaproponował to. Dość szybko ubrałam się i spakowałam. Pojechaliśmy pod jego dom. Wziął najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy w drogę. W samochodzie rozmawialiśmy o jego dotychczasowym życiu, o rodzinie i przyjaciołach. Zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść w macku. Kiedy weszliśmy do środka kilka dziewczyn podbiegło do nas. Poprosiły o autografy i zdjęcia z nami. Jeszcze kilka miesięcy temu to ja byłam fanką Dawida, a teraz jestem jego przyjaciółką. To ciekawe jak życie może się zmienić w tak krótkim czasie. Kiedy odeszły od nas Kwiat wtrącił:
- Witaj w moim życiu.- uśmiechnął się.
- Nie mów, że ci się nie podoba.- szturchnęłam go w ramie.
- To jest już czasami męczące, pomyśl wchodzę do jakiegoś sklepu a tu tłum fanek do mnie przybiega.
- No w sumie racja. Ale wolisz życie gwiazdy, czy normalne?
Nie odpowiedział mi, tylko wzruszył ramionami.
Zamówiliśmy jedzenie na wynos i pojechaliśmy.
*oczami Dawida*
Daria tak słodko spała. Zauważyłem, że jest jej zimno, więc przykryłem ją swoją bluzą. Puściłem na chwilę kierownice. Koła zaczynały się ślizgać. Próbowałem hamować. Daria obudziła się i nie wiedziała co się dzieje. Uderzyła głową w szybę i straciła przytomność Wjechaliśmy w rów po kamieniach. Samochód utknął w błocie. Nie mogłem otworzyć drzwi. Rozpiąłem pasy. Akurat teraz rozładowała mi się komórka. no extra. Sprawdziłem jej. Miała jedną kreskę, ale nie miała nic na koncie. Co robić?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No jest na życzenie troszeczkę dłuższy rozdział :3 Mam nadzieję, że się wam spodoba :) Będę starać się pisać co dwa, trzy dni, ale nie wiem jak to wyjdzie :/ Wiecie szkoła.... nauka.... masakra :( no ale od czego są weekendy? Od odpoczynku ^^ i spotkania z przyjaciółmi :3
Jutro na 12 idę na basen <3 Takie soboty to ja lubię :) Później idę z koleżanką na dni Łęcznej o 18-stej i będzie zarąbiście. Nie wiem kiedy będę się uczyć no ale dobra :p
W niedziele z okazji dnia dziecka jadę sobie do Warszawy hihihi^^ no więc weekend cały zaplanowany.
A tak w ogóle to mam płytę Dawida aaaaaaaaaaa <3 <3 <3 wczoraj chyba ze trzy razy słuchałam od godziny 21 :) dzisiaj również dużo. Byłam w Lublinie w plazie. Najpierw poszłyśmy do empiku. Robiłyśmy akcje taką, że idziemy do kasy odbieramy płyty i nie patrzymy się na boki. Wychodzimy ze sklepu i wbiegamy. Szukamy kartonowego Dawida i normalnie szok :O Tak się jarałyśmy, że nie wiem xd. To musiało dziwnie wyglądać no ale dobra raz się żyje :p Spotkałyśmy kilka dziewczyn i miały taką samą reakcję xd Później poszłyśmy sobie do kfc zjeść longera :3 Połaziłyśmy trochę po sklepach. Były takie cudne rzeczy w croppie, ale nic nie kupiłam bo nie miałam dużo kasy :/
Nie wiem czemu wam to wszystko piszę, ale po prostu lubię dzielić się z wami wszystkimi emocjami i przynajmniej częściowo możecie sobie wyobrazić moje życie.
No a ja teraz kończę, ponieważ będę rozmawiać z przyjaciółką na skypie :)
A i w komentarzach zostawcie linki do swoich blogów :3 przeczytam jak czas pozwoli.

środa, 28 maja 2014

*Rozdział 16*
Przez cały czas myślałam tylko o tym, co wydarzyło się w nocy. Dawid.... on mnie uratował... Co ja zrobiłabym bez niego? Trudno w to wszystko uwierzyć. Nie mogę zasnąć...
Sięgnęłam po żyletkę. Przecięłam się kilka razy, aż podskoczyłam z bólu. Po chwili odłożyłam ją. Nie chciałam ryzykować. Dochodziła godzina 23. Przytuliłam się do poduszki i w końcu zasnęłam.
Kiedy obudziłam się było po 10. Dawno tak późno nie wstawałam. Założyłam szlafrok, zrobiłam sobie śniadanie do łóżka i włączyłam wiadomości. Na moje nieszczęście leciał tam artykuł o mnie. Podgłośniłam.
"Brutalny gwałt na nastolatce. Uratowana przez młodego piosenkarza Dawida Kwiatkowskiego. Jednym z poszukiwanych jest chłopak, który ma na imię Szymon. Drugi jego wspólnik jest nieznany. Obok jest jego zdjęcie. Jeśli ktokolwiek widział tego człowieka jest proszony na zgłoszenie się na policję."
Rozpłakałam się. W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Był to Dawid. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wiem jaki temat poruszy.
- Daria, proszę wpuść mnie! Chcę porozmawiać.- krzyczał.
- Ale ja nie chcę!
- Błagam!
Po chwili otworzyłam drzwi. gdy zobaczyłam ten jego cudowny uśmiech wytarłam łzy.
- Dlaczego płaczesz?- spytał ze zdziwieniem.
- Bo właśnie widziałam artykuł o sobie.
- Mogę wejść?
- Jasne.- bez namysłu wpuściłam go do środka.
- Możemy porozmawiać?
- Ale o czym? Nie chcę wracać do tamtego.
- Chodź, usiądź na łóżku.- pociągnął mnie za rękę, a ja syknęłam z bólu.
- Pokaż ręce.- powiedział ostrym głosem.
- Nie, nie chcę.
Schowałam za plecy.
*oczami Dawida*
- Proszę cię, pokaż.
Kiedy zobaczyłem świeże rany na rękach Darii po prostu zamarłem. Jak ona może tak się ranić?
- Dlaczego to robisz? Przecież to nie ma sensu.
- Moje życie nie ma sensu. Dawid, ja po prostu nie wytrzymuje psychicznie. Nie daje rady. Jestem sama z tym wszystkim.
- Nie mów tak, masz nas, mnie i Kingę.
- To dla mnie zbyt wiele. Czy ty nie rozumiesz tego, że moja mama jest chora na raka i w każdej chwili może umrzeć?- coraz głośniej krzyczała.
- Nie wiedziałem o tym, przepraszam.- spuściłem głowę.
Przytuliłem ją bardzo mocno. Nasze twarze zbliżyły się do siebie. Czułem szybkie bicie jej serca. Czy to jest ten moment? Czy jestem już na to gotowy?
Nagle zadzwonił telefon Darii. Zrobiłem smutną minę. Widziałem, że zauważyła to. Jej drżąca ręka nacisnęła zieloną słuchawkę. Słuchała uważnie to co ta osoba mówi. Miała łzy w oczach... Po chwili rozpłakała się. Nie wiedziałem o co chodzi.
- Co się stało?- spytałem zaciekawiony.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest kolejny rozdział :3 No to tak: co jakiś czas mogę dodawać, ale to zależy od tego ile będę miała nauki. W niedziele jadę sobie do Warszawy :), więc raczej w weekend nie dodam. A tak zmieniając temat na godzinie wychowawczej była taka bekowa rozmowa z panią ;) w zasadzie jak zadzwonił dzwonek (prowadziłam ją ja, moja koleżanka, która lubi Dawida, ma na imię Weronika :) i oczywiście pani)
Nasza klasa jest taka "cudowna", że przez nią nie jedziemy na wycieczkę :( Namawialiśmy panią dzisiaj i w połowie się zgodziła. Więc przytoczę wam ten dialog :)
W.: Proszę panią ale żeby ta wycieczka nie była 9 czerwca. :3
pani: Ale dlaczego?
W: Bo ja z Wiktorią jedziemy na koncert.
pani: A kogo? Może znam.
ja: Dawid Kwiatkowski :3
pani: A kto to jest?
ja: To niech pani sobie wpisze w google ;)
pani: No ale może mi powiecie parę słów o nim?
W: Tańczył w Tańcu z Gwiazdami.
ja: Kojarzy pani piosenkę Biegnijmy?
pani: Tak
ja: No to właśnie jest jego :)
pani: Dobrze, może uda się coś przełożyć.
W: To może być we wtorek 10? Bo mamy 8 lekcji.
pani: Zobaczymy.
KONIEC
heheh cała klasa nie pojedzie na wycieczkę 9 czerwca, bo jest koncert Kwiata w Lublinie <3 xd
Dobra może ten dialog nie był tak zabawny ale w rzeczywistości był śmieszny xd Dawid ważniejszy niż szkolna wycieczka <3
Ja kończę, mam jutro sprawdzian z geografii, a jeszcze się nie uczyłam :) tak na pewno się nauczę ;)
#ALOHA

poniedziałek, 26 maja 2014

*Rozdział 15*

*Rozdział 15*
Nie dowierzałam własnym oczom. Stał tam Dawid. Przytuliłam się do niego mocno i płakałam. Odwiązał mi ręce i odkleił taśmę.
-Nie wiem jak ci dziękować.  Gdyby nie ty to...nawet nie chcę myśleć co by się stało... Ale czyja to krew? -nadal leciały mi łzy.
*oczami Dawida*
-To Szymona. Wyrwałem mu nóż i z całej siły go wbiłem, niestety udało mu się uciec. Ale zastanawia mnie tylko jedno...Kim jest ten facet?
-To mój ojczym.- znowu zaczęła płakać.
-Co?! Ale..- byłem strasznie zdziwiony.
Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem w totalnym szoku. Nie zdążyłem zapytać o szczegóły,  bo przyjechała policja. Złożyliśmy zeznania. Daria cała się trzęsła i z trudem mówiła. Przytulałem ją i pocieszałem.

Kiedy wróciłem do domu rozpakowałem torbę,  wziąłem zimny prysznic i położyłem się. Nie mogłem zasnąć,  cały czas myślałem o tej sytuacji. A jeśli zostałbym jeszcze jeden dzień w Warszawie?  Czemu jej tata i Szymon próbowali ją zgwałcić? Jakie Daria miała dzieciństwo?  Dobra dość tych pytań idę spać.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc mamy kolejny rozdział! Będę wstawiać posty za Wiktorię i za Julkę przez jakiś czas.
Nie wiem czy to kogoś interesuje ale na wycieczce była fajnie :3  mieszka ktoś w trójmieście?  :)





piątek, 23 maja 2014

*Rozdział 14*
*oczami Dawida*
Najpierw chciałem odwiedzić Kingę. Miałem ciężką torbę, ale nie chciało mi się wracać do domu.Między blokami zobaczyłem dwóch facetów, którzy znęcali się nad jakąś dziewczyną. Dopiero kiedy zrobiłem kilka kroków bliżej zobaczyłem, że to Daria. Była cała zapłakana i miała związane ręce. Musiałem coś zrobić. Po chwili Szymon wyciągnął nóż. Próbował kilka razy dać mi cios, jednak nie udało mu się. Daria stała z boku jak słup. Cała się trzęsła. Druga osoba przewróciła mnie na ziemię i przytrzymała. Nie znałem jej. Chłopak podchodził do Darii z nożem.
- Zostaw ją! Nie rób jej krzywdy!- wrzeszczałem.- Daria, uciekaj!
Biegła ile sił w nogach. Po chwili straciłem ją z oczu. Musiałem uwolnić się od tych drani. Nie wyjdzie im to na sucho...
*oczami Darii*
Co ja zrobiłam? Zostawiłam Dawida samego z nimi. Jeśli coś mu się stanie nie wybaczę sobie tego. Mam nadzieję, że pokonał ich. Zadzwoniłam po policję i wróciłam na miejsce. Nikogo tam nie było. Zobaczyłam tam kałuże krwi. Kucnęłam, zakryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się gwałtownie. Nie dowierzałam własnym oczom. Stał tam.....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu jest następny rozdział :) Mam dla was złą wiadomość. Ja teraz nie mogę korzystać z komputera. Jest tyle tej nauki, że po prostu nie wyrabiam czasowo... Ostatnio, czyli wczoraj zasnęłam nad książkami. Nie wysypiam się do szkoły. Na lekcjach jestem nieprzytomna. Nie daje rady. Niestety nadszedł ten czas i mam szlaban :'( Nie mogę wchodzić na fb. Mamy nie ma w tej chwili, więc wstawiłam rozdział. Moja wspólniczka również ma zakaz. Więc zostaje jedno rozwiązanie... ZAWIESZAMY BLOGA. To jeszcze nie jest potwierdzone, ale bardzo prawdopodobne. Zapytam się mojej przyjaciółki czy mogłaby wstawić. Jednak jest teraz to niemożliwe, ponieważ pojechała na wycieczkę klasową. Dam wam znać jeśli cokolwiek będę wiedziała. Na pewno pomoże jeśli w komentarzu napiszecie: " Daria prosimy dodaj kolejne rozdziały :)" (tak ma na imię)
Komentować <3
Ps. Nie wykluczam, że będzie to ostatni rozdział być może przez miesiąc. W najgorszym wypadku do końca roku szkolnego. W sumie na to samo wychodzi xd.
Dobra ja spadam, pa.
#ALOHA <3

środa, 21 maja 2014

PRZEPROSINY :(
Kochani!
Bardzo was przepraszam za długą nieobecność. Muszę teraz przepisywać zeszyty i zaliczać sprawdziany :( Naprawdę nie wiem kiedy dodam następny :/ Moja wspólniczka ma moje notatki. Ona również nie mogła dodać żadnego rozdziału przez ten czas. Jeszcze totalnie nie chciało mi się pisać po tym jak dowiedziałam się od mojej przyjaciółki, że Dawid odpadł z Tańca z Gwiazdami :'( Niestety nie mogłam go w tym czasie wspierać, ponieważ nie miałam możliwości obejrzeć tego odcinku :( Dopiero przedwczoraj obejrzałam. Nie powstrzymałam łez... Gdy zobaczyłam jego, to serce pękło mi na milion kawałków :'( Ale Dawid ma brata, który go wspiera i nas <3 fanki :)
Skończyła się twoja przygoda z tym programem, ale nie załamuj się, jesteśmy z tobą "Na zawsze"<3
A wy hejterzy macie się od nas i od niego odwalić, mamy gdzieś wasze zdanie i co o nas sądzicie.... To jest nasze życie i nie macie do niego wstępu!! Pogódźcie się z tym!!!
Na koniec tej dzisiejszej notki chciałabym wam podziękować zarówno w moim imieniu jak i mojej wspólniczki za te ogromną liczbę wejść, która wynosi 2351 <3 Jednak wiem, że stać was na więcej :p
Pojawiają się coraz liczniejsze komentarze za co również dziękuję :)
Następny rozdział pojawi się być może w weekend ale nie obiecuję. No to do zobaczenia :)
Ps. Biorę się za przepisywanie polskiego a sporo tego jest. Mam nadzieję, że nie zanudziliście się.
Kwiatonator forever <3

sobota, 10 maja 2014

*Rozdział 13*
  *oczami Dawida*
Po tych wszystkich koncertach byłem wykończony. Marzyłem już tyko o tym, aby przespać się we własnym łóżku.
    Właśnie dojechaliśmy do Gorzowa. Ciekawe co u Kingi... i Darii... Nie powiedziała mi nic o swoim życiu!
   *oczami Darii*
   Tej nocy było pełnia. O 21 wracałam do domu od Kingi. Musiałam przejść między blokami. Nagle w oddali zobaczyłam znajomą postać. Gdy próbowałamsię cofnąć ktoś mnie przytrzymał, odwróciłam się i zobaczyłam, że to ten człowiek, który kiedyś tak bardzo mnie skrzywdził. Drugą osobą był oczywiście Szymon, który trzymał sznurek i taśmę. Próbowałam im się wyrwać, ale nie dałam rady. Wrzeszczałam i płakałam- zakleili mi usta. Na swoim ciele poczułam szorstkie ręce Szymona, próbujące rozpiąć mój stanik... Nigdy nie byłam, aż tak przerażona...
_____________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Pechowa 13 dla naszych bohaterów... Rozdział jest krótki, ale już wkrótce możecie spodziewać się kolejnego. Mam nadzieję, że się wam spodoba.

poniedziałek, 5 maja 2014

*Rozdział 12*
*oczami Darii*
Miałam naprawdę trudne dzieciństwo. Mój tata znęcał się nad nami. Bił mnie bardzo często, molestował mnie. Pewnego dnia Kinga zaproponowała mi żebym nagrała to i poszła z tym na policję. Zgodziłam się. Kiedy był proces sędzia wziął  stronę. Tata.. hmmm nie mogę tego człowieka nazwać moim ojcem dostał 5 lat pozbawienia wolności i zakaz zbliżania się do nas. Niedługo wyjdzie na wolność, a ja się strasznie boję co znowu wymyśli...
Mama jest chora na raka. Ta choroba strasznie ją osłabiła. W każdej chwili może umrzeć. Nie wiem co w tedy zrobię, ale staram się o tym nie myśleć. Jedynym poparciem jest Kinga.
Teraz, kiedy poznałam Dawida moje życie nareszcie nabrało kolorów. Kiedyś znałam go tylko z opinii innych ludzi. Mam nadzieję, że przynajmniej zostaniemy dobrymi przyjaciółmi, że sława go nie zmieni i że do końca zostanie tym samym Dawidem.
*oczami Kingi*
Dziwnie się czułam będąc na wózku. Miałam ochotę po prostu wstać i pobiec do domu. Ale nie mogłam. Kto wie, czy kiedykolwiek będę mogła.
Minął miesiąc. Codziennie ktoś do mnie przychodził i musiałam ćwiczyć. Widać poprawy i była jakaś szansa na odzyskanie czucia w nogach.
Dawid do tej pory nie wracał. Kontaktowaliśmy się tylko telefonicznie, nawet na skype nie miał czasu wejść.
Mam już tego wszystkiego dość. Chcę, żeby wszystko było tak jak dawniej...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba? Pisałam go dość długo i cały czas go poprawiałam aż w końcu jest w miarę okej :)
No to tak może od początku:
Mnie od niedzieli nie ma (zrobiłam sobie z rodziną wczesne wakacje <3), więc moja wspólniczka doda kilka rozdziałów. Postaram się dodać przynajmniej jeden w tym tygodniu jednak nie obiecuję, muszę ogarnąć naukę i odrabianie lekcji.
# ALOHA <3

sobota, 3 maja 2014

*Rozdział 11*
*oczami Dawida*
Chciałem jak najszybciej wyjaśnić to całe nieporozumienie. Spotkałem mamę Kingi w szpitalu.
- Dzień dobry.
- Cześć Dawid.
- Dlaczego pani zabroniła mi wejść do niej?- zapytałem, nie owijając w bawełnę.
- Przecież pobiłeś Szymona prawie do nieprzytomności.
- Co za gnojek... to on mnie pobił do nieprzytomności, a Daria jest świadkiem, że uratowałem Kingi życie.
- Nie wierze ci.
- To może pani zapytać się Darii, ona powie jak to było naprawdę. Niech pani mi uwierzy.- zacząłem błagać. Zawołałem ją, powiedziała swoją wersję, a mama Kingi wsłuchiwała się w jej każde słowo. Zrobiło mi się strasznie gorąco i duszno. Poczułem lekki pot na moim czole. Mam tylko nadzieję, że uwierzy mi. Popatrzyła na mnie przerażającym wzrokiem.
- Dawid, spokojnie.- zaśmiała się, chyba zauważyła, że strasznie denerwowałem się.- To dzięki Darii w końcu uwierzyłam ci. Wcześniej podjęłam niewłaściwą decyzję.
- Od razu zrobiło mi się lepiej.
Po tej małej sprzeczce wszyscy przytuliliśmy się. Poszliśmy do Kingi.
* oczami Kingi*
- Dawid!- krzyknęłam z całych sił, jak go zobaczyłam.
- Cześć.- uśmiechnął się.
- Tak długo cię nie widziałam. Tęskniłam.- poleciała mi łza, po czym on wytarł mi ją i powiedział:
- Strasznie mi brakowało czasu spędzonego z tobą.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Dawidem, a potem z Darią. Wczoraj nie przypominałyśmy tego, co się stało. Przez ostatnie dni strasznie zamknęła się w sobie. Nic nie mówiła jak się czuje, co u niej słychać. Z mamą nie zamieniłam żadnego słowa. Jednak kiedy musieli już wychodzić ona szepnęła:
- Kocham cię córeczko. Wyjdziesz z tego.
Ucieszyłam się z tych słów słysząc je od mamy.
* oczami Dawida*
Lekarz nam powiedział, że dzisiaj wypiszą Kingę. Jej mama podpisała dokumenty, że zgadza się żeby opuściła szpital. Mi na szczęście nic nie jest. Jak wcześniej przypuszczałem to tylko małe zadrapanie. Kinga natomiast potrzebuje długiej rehabilitacji. Spróbuje jej pomóc na tyle ile będę mógł.
A ja kompletnie zapomniałem, że przez cały ten czas miałem wyłączony telefon, żeby nikt się do mnie nie dobijał. No nieźle.. Mam trzydzieści nieodebranych połączeń, od... Igora. Chyba pobiłem rekord.
Jest jednocześnie moim menadżerem i przyjacielem.
Ciekawe co się stało. Z trzęsącą się ręką włączyłem jego numer, a on odebrał.
- Cholera jasna.. Stary gdzie ty jesteś? Dzwoniłem do ciebie tyle razy! Zaczyna się trasa koncertowa, a jutro pierwszy koncert. Nie zrobiliśmy jeszcze żadnej próby.- w pewnej chwili wrzeszczał tak głośno, że musiałem odsunąć telefon od ucha, żeby nie ogłuchnąć.
- Igor spokojnie. Jestem w szpitalu, ale nic mi nie jest. Właśnie wychodzimy.
- Co?? Ty w szpitalu? I jacy "wy"?
- Na miejscu wszystko ci wyjaśnię. Niedługo będę.
- Dobra, pośpiesz się.
Rozłączyłem się, pożegnałem i pośpiesznie zadzwoniłem po taksówkę.
W czasie przerwy od nagrań wytłumaczyłem mu wszystko. Był mega zdziwiony tą sytuacją.
A ja cały czas zadaję sobie pytanie: Czy będę mieć czas na koncerty, wywiady, rozdawanie autografów i jednocześnie na spotkania z Kingą?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu chciałabym was przeprosić za długą nieobecność, ale wynagrodzę wam to. Następny rozdział nie będzie przynudzał jak ten....
Już niedługo pora do szkoły... znowu te sprawdziany, kartkówki i wstawanie o 6.30 :'(
Jak wam minął ten tydzień? Mi extra <3 Za dużo by tu pisać co robiłyśmy z dziewczynami na dworze xd
Ten czas był na prawdę super i chciałabym to jeszcze raz powtórzyć. Do zobaczenia :)

wtorek, 29 kwietnia 2014

*Rozdział 10*
* oczami Dawida*
Kiedy ocknąłem się miałem zabandażowaną rękę. Byłem sam na sali. Strasznie bolała mnie głowa, mimo to wstałem. Nie wiedziałem co z Kingą. Czy oni uratowali jej życie?
Na korytarzu zobaczyłem Darię. Była cała zapłakana. Przytuliłem ją i zapytałem:
- Co się stało? Wiadomo już coś?
- Jeszcze nic, wyprosili mnie z sali. Kazali czekać. A ty nie powinieneś odpoczywać?
- To tylko małe zadrapanie.
- Zrobili ci jakieś badania?
- Nie wiem, byłem nieprzytomny.
Powstała niezręczna cisza. Nagle przyszedł lekarz i powiedział:
- Pacjentka się obudziła. Jej życie nie jest zagrożone.
- Można wejść?- zapytała się Daria.
- Tak, ale tylko na chwilę.
Daria weszła pierwsza, a gdy ja chciałem wejść doktor szybko wtrącił:
- Mama pacjentki nie wyraziła zgody na to, aby pan wchodził do sali.
- Ale dlaczego?- byłem zaskoczony.
- Nie udzielam takich informacji.
*oczami Darii*
- Cześć.- uśmiechnęła się Kinga.
- Hej. Jak się czujesz?
- W porządku, na razie jakoś się trzymam. Gdzie jest Dawid?
- Nie mam pojęcia. Pewnie lekarz nie pozwolił mu wejść.
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy o babskich sprawach, aż kazali mi wyjść.
- Co się stało? Czemu nie wszedłeś do środka?- zapytałam Dawida ze zdziwieniem.
- Nie mogłem wejść, bo mama Kingi nie wyraziła zgody na rozmowę z nią. Nie wiem dlaczego, przecież uratowałem jej życie.- mówił ze łzami w oczach.
- Trzeba to wszystko wyjaśnić z jej mamą.- zaproponowałam.
Kiwnął głową na znak, że zgadza się. Teraz najważniejsze jest to, żeby Kinga wróciła jak najszybciej do zdrowia.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba nowy rozdział? Jakoś nie wiedziałam jak to wszystko odegrać..
Co u was słychać? Ja wczoraj i przedwczoraj byłam sobie na grillu ^^ pyszna kiełbaska i boczek grillowany to coś czego brakowało mi przez całą zimę. Fakt padał deszcz i była burza ale co tam najważniejsze, że był daszek xd a na deser była dobra zabawa: granie w siatkówkę i badmintona :)
haha w piątek zapomniałam o treningu... cała ja ;) a tak mi się mega nudziło :( Trzymajcie kciuki żebym dzisiaj nie zapomniała  heh xd
To dla osób które były na ys: mam nadzieję, że dobrze się bawiliście i że wspomnienia pozostaną wam na długo <3 Jest mała szansa, że pojadę za rok do Warszawy :)
A teraz słucham sobie najnowszej piosenki Dawida: "Nie zmienisz mnie" a wcześniej oglądałam hity hiciorki :) ach stare dobre czasy powróciły <3 czekam na nowe Dawidzie :)
Ps. Jeszcze 41 dni do koncertu Kwiata w Lublinie. To zdecydowanie za długo :( ale chyba dam radę wytrzymać :)
KOMENTOWAĆ <3

sobota, 26 kwietnia 2014

* Rozdział 9*
*oczami Dawida*
Kiedy wyszedłem z toalety kierowałem się na sale. Zobaczyłem jak ktoś trzyma w ręce nóż i majstruje coś przy kroplówce Kingi...
- Co ty tu robisz?- wydarłem się.
Odwrócił się gwałtownie, a ja zobaczyłem, że to znowu jej były. Zawołałem szybko lekarza. Długo nie przychodził. Popchnąłem Szymona, on uderzył głową w ścianę, ale podniósł się. Puls serca Kingi wskazywał zero....
Walnąłem go w nos, on skaleczył mnie w rękę. Leciała mi krew. Po raz kolejny dostałem w brzuch, a on uciekł. Przybiegła Daria.
- Zawołaj lekarza... Kinga... Szymon... biegnij za nim...
Nie mogłem utrzymać się na nogach...
*oczami Darii*
- Pomocy!!!!- krzyczałam.
Przybiegła pielęgniarka, zapytała co się stało, a ja wskazałam na salę, gdzie leżała Kinga.
W jednej chwili widziałam upadającego Dawida, a w drugiej uciekającego Szymona. Biegłam za nim, lecz on był szybszy. Wybiegłam ze szpitala i usłyszałam pisk opon. To był jego samochód. Ponownie wróciłam na sale i zobaczyłam, że lekarze walczą o życie Kingi. Teraz w głowie miałam jedno pytanie: Czy ona przeżyje?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek chciałabym was przeprosić za taką długą nieobecność, ale jakoś mi nie wychodziło pisanie i nie chciało mi się w ogóle pisać ale wzięłam się w garść i proszę kolejny rozdział gotowy!!! :)
Mam również jedno bardzo ważne pytanie: Jeśli ktoś jedzie na ys ( young stars-fesliwal) to czy ktoś mógłby mi nagrać Dawida jak śpiewa? Bardzo was proszę to moje marzenie. Mam nadzieję, że ktoś spełni to :) Pisać tu na blogu jakby coś lub na asku: http://ask.fm/wiktoriazelek błagam was chcę usłyszeć Dawida :D
Ktoś jest w Poznaniu? ;) proszę!!!!!!!

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 8    
     *oczami Kingi*
   Obudziło mnie jasne światło i  ten potworny ból głowy. Chciałam się podnieść, ale ktoś mnie przytrzymał. Nagle zaczęłam się dusić! Podbiegł do mnie lekarz i wyciągnął mi jakąś rurkę z gardła. Zaczęli mi robić różne badania. Po jakieś godzinie do mojej sali weszła mama i opowiedziała mi co się stało:
      - Z tego co mówił mi ten chłopak, który wezwał pomoc to biegłaś za Szymonem i wpadłaś pod pędzący samochód. Lekarze operowali cię, niestety podczas uderzenia został uszkodzony mięsień, który odpowiada za chodzenie i...- moja mama nie mogła dokończyć. Rozpłakała się.
    - I co? Mamo!- krzyczałam.
    - Robiliśmy co w naszej mocy niestety nie będzie mogła pani chodzić. Są nikłe szanse, że zacznie pani stąpać po ziemi bez niczyjej pomocy. Przykro mi.- wtrącił szybko lekarz i wyszedł. Pielęgniarka zajęła się moja mamą. Ja zostałam sama. Sama ze swoimi myślami....
    Jak to się mogło stać? Dlaczego? Przecież wszystko zaczęło się układać... I wtedy musiał zjawić się Szymon- ten psychol! Nie dawno udało mi się od niego uwolnić, prześladował mnie przez kilka lat i kiedy trafił do psychiatryka myślałam, że to już koniec... Jak mogłam się aż tak pomylić? Teraz skoro go wypuścili on może być dalej ni przewidywalny! Co jeśli zrobi coś Dawidowi, mi Darii albo mamie?! Mogła wcześniej powiedzieć mamie o tym, że zerwałam z Szymkiem, bo był nieobliczalny...
       *W tym samym czasie pod szpitalem*
         - Dzień dobry!- zaczepił Szymon mamę Kingi.
         - Szymon?! Co ty tu robisz?! Policja wkrótce zacznie cię szukać! W ogóle dlaczego to zrobiłeś? Zawsze miałam cię za spokojnego chłopca a ty pobiłeś Dawida prawie do nieprzytomności!
        - Naprawdę tak powiedział? Co za gnojek... Ten laluś oskarżył mnie o pobicie? Przecież sam zaczął. Ja się tylko broniłem. I właśnie zmierzam na izbę przyjęć, bo ten cały Dawid chyba złamał mi rękę.
         - Naprawdę? Jej biedny Szymuś. Przepraszam, że od razu cię oskarżyłam, wybacz.
         - No spoko. Luzik. Dobrze ja będę leciał, bo ręka mi się jak bania zaczyna robić ok? - spytał chłopak i odszedł.
     *oczami mamy Kingi*
     Mam okropny mętlik w głowie. Nie wiem co mam teraz myśleć. Szymon to przecież miły chłopak, ale ten Dawid też nie wygląda na takiego skorego do bójki.
   Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu. To za szpitala! Chyba mi słabo, a co jeśli mój skarb po przebudzeniu źle się po czuła?
        - Słucham?- odebrałam łamliwym z nerwów głosem.
        - Dzień dobry. Mówi lekarz Marewski, pamięta mnie pani? Dzwonię, aby zapytać o niejakiego Dawida. Pani córka ciągle wymawia jego imię przez sen i wydaje mi się, że zaraz po przebudzeniu zapyta o niego i nie...- Muszę chronić Kingę, tylko jak to zrobić, aby jej nie skrzywdzić? Już wiem!
         - Proszę jej przekazać, że Dawid nie odezwał się odkąd dowiedział się, że nie będzie chodziła i, że nie chce mieć z nią nic wspólnego.- wypaliłam do słuchawki. Myślę, że jako matka wiem co jest słuszne dla mojej córki. Tylko czy tym razem podjęłam właściwą decyzję?...
   _________________________________________________________________________________

   To mój pierwszy rozdział jaki tu dodaję, mam nadzieję, że spodoba wam się mój sposób pisania. Jeżeli chcecie więcej, moglibyście zajrzeć na inne moje blogi? Serdecznie was zapraszam i proszę:
http://ajacichocierpie.blogspot.com/
http://everonly1d.blogspot.com/
 Czekam też na komentarze oceniające moją prace (na wszystkich blogach, bo ja nie mam takiej motywacji jak moja wspólniczka :) )
                                                                                                     
                                                
                                                                                                             Ja to ja



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

*Rozdział 7*
Po kilku godzinach jazdy byłam już w Gorzowie. Zadzwoniłam po taksówkę i zaraz przyjechała. Poprosiłam kierowcę, aby zawiózł mnie do szpitala na ul. Klonowej. Weszłam do środka i zapytałam się lekarza gdzie leży Kinga. Wskazał mi drogę. Na korytarzu zobaczyłam chłopaka, który trzymał się za brzuch i miał zakrytą twarz ręką. Podeszłam do niego i zapytałam się:
- Hej. Kim ty jesteś? To ty do mnie napisałeś? Co z Kingą?
- Cześć. Nazywam się Dawid Kwiatkowski i to ja do ciebie pisałem.- odpowiedział.- Kinga miała wypadek.
- Ty, ty jesteś...- nie mogłam wydusić żadnego słowa.
- Tak, jestem Dawid.- uśmiechnął się.
Byłam cała zapłakana, po chwili przytulił mnie. Płakałam w jego ramię.
- Co z nią?- zapytałam, kiedy już ogarnęłam się.
- Lekarz powiedział, że Kina niestety nie będzie chodzić, ale minimalną szansą jest długa rehabilitacja.
Nie mogłam w to uwierzyć. Patrzyłam na Dawida jak na ducha. Miałam łzy w oczach.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, ale jeszcze jest pod narkozą.
- A tak w ogóle jak doszło do tego wypadku i co ci się stało? Cały czas trzymasz się za brzuch.
Opowiedział mi całe zdarzenie. Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam, że Szymon jest zdolny do czegoś takiego.
- Jak się czujesz?- zapytałam z troską.
- W porządku, trochę boli.
- Dziękuję ci, że zawiadomiłeś mnie.- uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co. Jeśli mogę zapytać się, kim jest Szymon?
- Szymon to były chłopak Kingi, był nieobliczalny. Bała się go. W końcu zerwała z nim, jednak on nie akceptował tego.
- Ale skoro Kinga nie dawno przeprowadziła się do Gorzowa to jakim cudem dowiedział się, że ona jest tutaj?- pytał ze zdziwieniem.
- Spokojnie takie typki jak on mają swoje dojścia... A gdzie jest jej mama?
- Pojechała do domu, musiała odpocząć.
- Ty też powinieneś przespać się.
- Na razie nie potrzebuję snu.- powiedział.
- Chodźmy do Kingi.- zaproponowałam.
- Dobrze.
Kiedy wstał z krzesła wzięłam jego rękę za moją szyję i pomagałam mu iść. Usiedliśmy obok siebie przy jej łóżku, a Dawid złapał ją za rękę. Byłam szczęśliwa widząc coś takiego. Przyszedł lekarz i powiedział:
- Za jakieś kilka godzin powinna obudzić się.
Ucieszyły nas te słowa.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i już jest rozdział :) Jak wam się podoba? :3
DZIĘKUJĘ za te wszystkie komentarze i za 604 wejść <3 ale wiem, że stać was na więcej :p
Kto już dzisiaj dostał wodą?
Ale się jaram tym koncertem!!!! Jeszcze 48 dni :3 nie mogę się doczekać!!! Narka :)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wielkanoc


              Z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy wszystkim dużo zdrowia i MOKREGO dyngusa!
I dobre pogody do lania się wodą, bo na lubelszczyźnie się na to nie zapowiada :C

+KTO SŁUCHAŁ DZISIAJ KWIATA W RADIU RMF FMF? BYŁ GOŚCIEM SPECJALNYM :) <3